poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 5.

*Perspektywa Niall'a*
-Bo tylko Ciebie kocham w taki sposób. - powiedziała, a ja zamarłem. Kocham. Czy to tylko pomyłka, czy ona serio ciągle mnie kocha? Nie wiem co mam myśleć. Patrzyliśmy sobie w oczy i niewiele myśląc pocałowałem ją. Nie mogłem się powstrzymać. Przez ostatnie dwa lata marzyłem tylko o tym, by móc być blisko niej. I w końcu to się spełniło. Odwzajemniła mój pocałunek, a moje serce dostało palpitacji, bo kurwa ona jest najlepszym, co w życiu miałem. Nie wybaczę sobie do końca życia, że spierdoliłem tą sprawę. Jedyne, czego chcę to to, by być z nią zawsze, do końca moich dni. Jednak wiem, że to mało możliwe, bo ona może mi tego nie wybaczyć. Ale jej też musi zależeć. Ten taniec, nasze rozmowy, pocałunek. Nie wierzę, że już nic do mnie nie czuje. Chowa to w sobie bardzo głęboko, ale zrobię wszystko, żebyśmy znowu byli razem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, jednak wciąż byliśmy blisko siebie. Oparłem swoje czoło o jej.
-Przepraszam. Przepraszam za wszystko. - wyszeptałem. Nic nie odpowiedziała. Staliśmy parę minut w ciszy.
-Chciałabym wrócić do domu. - odparła po chwili.
-Odprowadzę cię. - powiedziałem i ruszyliśmy do środka. Zabraliśmy swoje rzeczy i powiedziawszy reszcie, że się zmywamy, poszliśmy do mieszkania Janie. Po kilku minutach przerwałem milczenie.
-Czemu nic nie mówisz?
-A co mam ci powiedzieć? Że było super? Że było źle? Że nie powinniśmy tego robić? Nie wiem co mam myśleć, a co dopiero o tym mówić. To wszystko jest takie skomplikowane Niall. Mieliśmy zachowywać się jak znajomi, a nagle całujemy się za klubem. To jest tak cholernie pokręcone. Błagam, nie wspominajmy o tym na razie. - powiedziała i na tym skończyliśmy ten temat. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. O naszych planach na przyszłość. O naszej szkole. O wszystkim, tylko nie o nas. I może w sumie to lepiej. Nie żyjmy przeszłością. Żyjmy tym, co teraz. Może to nam wyjdzie na lepsze. Byliśmy już pod jej mieszkaniem.
-Chcesz wejść? - spytała.
-Nie, ale dzięki. Wrócę do hotelu.
-Nocujesz w hotelu?
-Tak. Dopóki nie znajdę jakiejś kawalerki jestem skazany na tułanie się po hotelach.
-Wiesz, jeżeli chcesz to możesz mieszkać u mnie. Mam wolny pokój i naprawdę nie lubię mieszkać sama. Zaoszczedziłbyś pieniądze, a ja miałabym towarzystwo. - powiedziała z uśmiechem.
-Mówisz poważnie? - zdziwiłem się.
-No tak. Moglibyśmy ze sobą żyć. Wiesz... jako przyjaciele.
-OK, porozmawiamy o tym następnym razem. - odparłem.
-To dobranoc. - powiedziała i dała mi buziaka w policzek. Odszedłem z uśmiechem na ustach. Ta propozycja mieszkania razem jest świetna. Byłbym wtedy tak blisko niej.
Po dwudziestu minutach byłem w moim hotelowym pokoju. Harry właśnie brał prysznic, a ja i Louis leżeliśmy na swoich łóżkach.
-Więc Ty i Jenny... - zaczął Tomlinson.
-Co z nami? - spytałem.
-Dobrze się dogadywaliście dzisiaj.
-Wiem. Zaproponowała mi, żebym z nią zamieszkał. Nie chce mieszkać sama, a przy okazji ja zaoszczędziłbym hajs.
-Zgodzisz się?
-Chyba tak.
-Czemu?
-Bo wciąż ją kocham.

***
Z okazji zbliżającej się Wielkiej Nocy chciałabym życzyć Wam zdrowia, pogody ducha, szczęścia, spełnienia marzeń i wspaniałego czasu spędzonego z rodziną. Wesołego Alleluja! ❤

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 4.

-Myślisz, że krzyki Ci w czymś pomogą?! - spytałam Dave'a. Od 30 minut kłócimy się o ostatnią imprezę i mój powrót z Niall'em. A ja nie widzę sensu tej kłótni. Ok, trochę mnie łączyło z blondynem, ale teraz wszystko minęło. Za dużo sobie wyobraża... - Dzięki niemu zdołałam uciec od policji, więc nie musiałam spędzić całej nocy w komisariacie.
-Ale dzięki temu spędziłaś upojną noc z Niall'em, mam rację? - ałć, zabolało.
-Wyjdź. - powiedziałam stanowczo.
-Nie skończyliśmy tego. - odparł. Wskazałam mu ręką drzwi.
-Wyjdź z mojego mieszkania! Nie będziesz mnie posądzał o zdradę. Nie wiesz, co się działo i nie masz prawa tak o mnie myśleć i o Niall'u. Wyjdź.
-Dobrze, idę. Znajdziesz pocieszenie w ramionach Horana. - powiedział i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Emocje sięgnęły zenitu. Usiadłam na kanapie i wzięłam kilka głębokich oddechów. Powoli moje serce zaczęło się uspokajać. Jak on mógł posądzić mnie o zdradę? Myśli, że jestem aż tak zła? Nie pomyślałabym o nim nigdy w ten sposób. Niewiele myśląc zadzwoniłam do Katty i oznajmiłam jej, że idziemy do klubu. Musiałam się napić i wyszaleć. Umówiliśmy się z resztą dziewczyn w naszym ulubionym klubie za godzinę. Szybko się wyszykowałam i już po kilkunastu minutach jechałam taksówką do klubu. Przy wejściu znalazłam dziewczyny. Stałyśmy w kolejce, a ja opowiedziałam im moją kłótnie z Dave'm, starając ukryć się fakt, że głównym powodem naszej sprzeczki był Niall. Gdybym powiedziała, że to o niego chodzi, dziewczyny wpadłyby w szał. Więc, krótko mówiąc, moim wybawcą  uczyniłam Dylan'a.
-Jenny, słuchaj, bo chłopaki mają być z nami. Niall też tam będzie. - zaczęła delikatnie Perrie. Chyba bały się mojej reakcji. A ja w sumie trochę się ucieszyłam, bo szczerze mówiąc brakowało mi jego towarzystwa przez ostatnie dwa lata. Wiem, że będzie między nami małe napięcie, bo w końcu byliśmy kiedyś parą, ale chciałabym uniknąć niezręczności i traktować go tak, jak resztę.
-Ok. - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Widziałam szok na ich twarzach. W sumie, co się dziwić. Jeszcze parę dni temu nie mogłam słuchać o Horanie, a dzisiaj już wszystko dobrze.
-Ok? Coś się stało? - spytała zdziwiona Meg.
-Po prostu zrozumiałam, że wspominanie naszego rozstania w niczym mi nie pomoże, a skoro on już tu jest to możemy zachowywać się choć w małym stopniu normalnie. - wytłumaczyłam. Cała czwórka się uśmiechnęła i już po chwili wchodziłyśmy do środka klubu. Skierowałyśmy się do naszej loży, przy której byli już chłopaki. Dziwnym trafem dziewczyny usiadły tak, że wolne miejsce zostało  między Louisem a Niallem. Przytuliłam Tomlinsona na powitanie, a blondynowi wysłałam szeroki uśmiech. Zamówiliśmy po kilka drinków i po godzinie byliśmy już lekko wstawieni. Ku mojemu zdziwieniu wygłupiałam się z Niallem jak za starych, dobrych czasów. Wszyscy patrzyli na nas, jakby nie wierzyli, że naprawdę się dogadujemy. Nim się obejrzałam wszyscy poszli tańczyć i zostałam sam na sam z blondynem. Odwróciłam wzrok w stronę pakietu i patrzyłam jak wszyscy tańczą. Poczułam zimną dłoń Nialla na moim odkrytym kolanie, przez całe moje ciało przeszedł dreszcz.
-Zatańczymy? - spytał niskim głosem. Kiwnęłam głową i po chwili Horan prowadził mnie za rękę na parkiet. Tańczyliśmy obok siebie do dwóch szybkich piosenek, gdy nagle tempo zwolniło. Niall przysunął się do mnie i już chciał owinąć swoje ramiona wokół mojej talii, ale nagle się zatrzymał. Spojrzał w moje oczy, jakby szukał potwierdzenia, że może to zrobić. Nie protestowałam tylko przysunęłam się jeszcze bliżej. Chciałam poczuć jego bliskość. Położył swoje dłonie na moich biodrach i bujaliśmy się w rytm muzyki. Po kilku sekundach odwrócił mnie tak, że byłam przyklejona do jego pleców. Czułam jego gorący oddech na mojej szyi i nie mogę poradzić na to, że przyjemne mrowienie pojawiło się na całym moim ciele. Nad nami wisiało jakieś seksualne napięcie i mogę przysiąc, że ludzie obok nas myślą, że jesteśmy parą. I wszystkie wspomnienia zaczęły do mnie wracać. Nasze wakacje, wszystkie wspólne chwile, spędzone razem noce. Byliśmy tacy szczęśliwi. Żałuję, że wszystko skończyło się tak, jak się skończyło. Od tych wszystkich myśli rozbolała mnie głowa i zrobiło mi się strasznie duszno. Musiałam wyjść na świeże powietrze. Odkręciłam się do chłopaka.
-Muszę stąd wyjść, zaraz zemdleję. - powiedziałam. Pokiwał głową i przeszliśmy na tyły klubu. Byliśmy w jakiejś ciemnej uliczce. Oparłam się o mur budynku i zaczęłam głęboko oddychać. Za dużo emocji, za dużo ludzi, za dużo alkoholu.
-Wszystko w porządku? - spytał zmartwiony sytuacją. Nie wiedziałam, że aż tak się nią przejmie.
-Tak, już ok. Potrzebowałam świeżego powietrza. - odpowiedziałam. Blondyn krążył po ulicy, co jakiś czas kopiąc kamień. Myślał nad czymś, miałam wrażenie jakby bił się ze swoimi myślami.
-Więc twój chłopak... - zaczął.
-Skąd wiesz, że mam chłopaka? - przerwałam mu.
-Dziewczyny się wygadały.
-Cóż mogły też wspomnieć, że prawdopodobnie już nie jesteśmy razem.
-Jak to?
-Pokłóciliśmy się. W sumie to poszło o Ciebie.
-O mnie?!
-Tak. Chodzi o ostatnią imprezę, jest zły, że z Tobą wracałam i posądza mnie o zdradę. Ale skończmy ten temat, chcę o tym zapomnieć. - powiedziałam i zamknęłam oczy. Szybko je otworzyłam, gdy poczułam, że Niall jest blisko mnie. Bardzo blisko. Oparł swoje dłonie na murze po obu stronach mojej głowy i spojrzał mi głęboko w oczy. Serce momentalnie zwiększyło swój rytm. Patrzyłam w jego oczu jak zahipnityzowana.
-Kochasz go? - spytał całkiem poważnie.
-Umm... Nie wiem. Możliwe. - wyjąkałam.
-Kochasz go tak jak kochałaś mnie? - serce zaczęło mi walić jeszcze szybciej.
-Czemu o to pytasz?
-Po prostu odpowiedz.
-Nie. - przyznałam szczerze.
-Dlaczego?
-Bo tylko Ciebie kocham w taki sposób.

***
Przepraszam, że tak późno ale moje życie wyglądało tak, że jeździłam od domu do szkoły i szpitala. Mam nadzieję, że wybaczycie. Podoba się rozdział? Coraz więcej Nialla. Postaram się pisać teraz trochę częściej :)