wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział 22.

Obudziłam się dość wcześnie. Przynajmniej tak mi się wydawało. Sprawdziłam godzinę na telefonie. 6:48. Wow, to chyba mój rekord. Postanowiłam zejść na dół po herbatę. Założyłam na siebie jakąś bluzę i wyszłam z pokoju. Wchodząc do kuchni zauważyłam siedzącego przy stole Luke'a. Nie odezwę się do niego. Na pewno nie pierwsza. On mógł mi wczoraj nie odpowiadać, to ja mogę zrobić dokładnie to samo. Minęłam go i poszłam wstawić wodę w czajniku. Stałam do niego tyłem i opierałam się dłońmi o szafkę. Nienawidzę tego. Nienawidzę tego jak się nie odzywamy. Po chwili poczułam jego ciepłe dłonie na moich biodrach. Pochylił się nade mną i oparł swoją brodę o moje ramię.
-Przepraszam. - wyszeptał mi do ucha. Westchnęłam cicho i odwróciłam się do niego.
-Mógłbyś w końcu nie być tak choro zazdrosny o każdego chłopaka?
-Wiem, przepraszam za to. Po prostu, gdy zobaczyłem ciebie i jego razem śmiejących się to coś mnie zabolało.
-Dlaczego?
-Bo bałem się, że będziesz wolała jego niż mnie. - powiedział cicho.
-Co? Luke, żartujesz sobie? - zdziwiłam się.
-Nie. Spójrz na niego i na mnie. On, wychowany w dobrej rodzinie, na pewno z dobrą szkołą, dobrze ubrany, elegancki. A ja? Gram w zespole, żeby było mnie stać na mieszkanie, nie skończyłem szkoły. Mam kolczyk w wardze i tatuaże. Różnice mówią same za siebie.
-O czym ty do cholery mówisz? Myślisz, że to na mnie działa? Gdyby przeszkadzały mi twoje tatuaże i zespół to myślisz, że w ogóle zaczynałabym ten związek? Nie obchodzi mnie to jak wyglądasz, tylko to jakim jesteś człowiekiem. - powiedziałam, a chłopak od razu mnie pocałował. Jak on mógł w ogóle pomyśleć o czymś takim? Poczułam wibracje w telefonie. Nowa wiadomość. Kurwa. Odsunęłam się od chłopaka i odczytałam sms-a.

Niall: Będę wieczorem, muszę załatwić parę spraw. Uważaj na siebie x

Odetchnęłam z ulgą.
-Kto to? - spytał Hemmings.
-Niall, ma przyjechać wieczorem do Londynu.
-Tak wcześnie? Miał być tu za tydzień lub dwa. - zdziwił się. Nie mogę mu powiedzieć wszystkiego, nie chcę obarczać go moimi problemami i mieszać go w tą całą sprawę. Niech lepiej trzyma się od tego z daleka.
-Ehmm... chciał się spotkać ze znajomymi z liceum i umówił się z nimi na jutro. Odprowadzę Cię na pociąg i pewnie wrócę z nim.
-Dobrze, wolę, żeby zajął się tobą Niall niż ten twój sąsiad. Do Nialla mam większe zaufanie. Z resztą jest tylko twoimi przyjacielem. - powiedział i przyciągnął mnie do uścisku. Objęłam go w biodrach i wsłuchałam się w spokojne bicie jego serca.
-Twoje serce bije tak spokojnie. - wyszeptałam.
-Bo jest obok mnie osoba, która sprawia, że to serce jeszcze w ogóle bije. - powiedział tak samo cicho, jak ja. Motyle w brzuchu obudziły się i przypomniały mi Luke'a, którego poznałam dwa lata temu. Tego samego, dobrego, kochanego Luke'a, który znaczy dla mnie tak wiele...

Cały dzień spędziliśmy razem, w domu, w parku, w sklepach. Chciałam, by ten dzień trwał wiecznie. Brakowało mi takiego zwykłego odcięcia się od rzeczywistości. Rzeczywistości, która z dnia na dzień przeraża mnie coraz bardziej. Czekaliśmy na pociąg, który miał zabrać Hemmingsa z powrotem do Manchesteru.
-Pociąg ze stacji Londyn Główny do stacji Manchester przyjechał na peron 7. Planowy odjazd pociągu 19.50. - powiedziała pani z informacji. Spojrzałam na zegarek. Zostało 5 minut. Przytuliłam Luke'a mocniej. Nie chcę, żeby jechał. Zobaczymy się dopiero prawdopodobnie za dwa tygodnie.
-Zobaczysz, szybko zleci. Zawsze możemy zobaczyć się któregoś dnia. Londyn i Manchester to nie taka duża odległość. - powiedział. Staliśmy w ciszy, zanim konduktor oznajmił, że pociąg odjeżdża.
-Będę tęsknić. - powiedziałam.
-Ja też. Pamiętaj, zawsze możesz do mnie zadzwonić. Jeśli coś się stanie, przyjadę choćby nie wiem co. - powiedział, a ja zdziwiłam się, bo dobór jego słów do mojej aktualnej życiowej sytuacji jest nieprawdopodobnie trafny. Złapał moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy - Niech Niall ma Cię na oku i trzyma z daleka od tego pedała.
-Luke! - oburzyłam się. Rozumiem, że nie lubi Cody'ego, ale niech się i nim wyraża.
-Przepraszam, ale nie trawię go. Zależy mi na tobie tak cholernie mocno i nie chcę cię stracić. - powiedział i pocałował mnie tak delikatnie, namiętnie i tak niesamowicie. Oparł swoje czoło o moje. - Kocham Cię, Jenny. I chcę, żebyś była zawsze przy mnie. - powiedział, a mnie zamurowało. Luke mnie kocha. Luke Mój Perfekcyjny Chłopak Hemmings mnie kocha. Drzwi od pociągu powoli zaczęły się zamykać. Pocałowałam go po raz ostatni. Po chwili pobiegł zatrzymując drzwi  przed zamknięciem. Stałam tam jak otępiała. Nie wierzę. Nie wierzę, że przed chwilą powiedział, że mnie kocha.

***
Ok, oficjalnie wracam na bloggera. Postaram się dodawać rozdziały systematycznie, ale niczego nie obiecuję. Aktualnie mam matury próbne, więc mogę mieć mały problem z czasem na pisanie, ale zrobię wszystko, żeby dodawać rozdziały.
Mieliśmy momenty z Niall'em a teraz wracamy do Juke moments. Lubie mieszać Wam w głowie. :3
Kocham Was xx

niedziela, 22 listopada 2015

Rozdział 21.

Niepewność. Tylko to towarzyszyło mi w ciągu następnych kilkunastu minut odkąd dostałam tą wiadomość. Ktoś mnie obserwuje. Zna każdy mój krok. Zna wszystkich z mojego otoczenia. Zna moje plany. Czy zna mnie lepiej niż ja sama? Powoli zaczynam wpadać w paranoję. Co jeśli grozi mi coś niebezpiecznego? Co jeśli ten ktoś chce mnie zabić? Mój Boże... Ta sytuacja wcale nie jest zabawna. Już raz miałam porachunki z gangiem. W sumie to nie ja, tylko Niall, ale widziałam jak to się skończyło. A co jeśli Arthur znowu sobie o nas przypomniał? Co jeśli chce się zemścić? Z tego co wiem Horan był na ostatniej akcji tuż po naszym zerwaniu. Nie mam pojęcia co stało się z tym całym szefem gangu. A jeśli Niall zalazł mu za skórę? Nie wyobrażam sobie, że miało stać się mu coś złego. On ma żyć i być blisko mnie! Jest przecież moim najlepszym przyjacielem, racja? Niewiele myśląc wybrałam numer blondyna.
-Tak, słucham? - odebrał po kilku sygnałach.
-Ymm... cześć. - powiedziałam, nie wiedząc co innego mam mu przekazać. Mam mu wyśpiewać wszystko o tych wiadomościach? Czy lepiej będzie jak to przemilczę?
-Hej, Janie. Coś się stało? - spytał.
-N-nie. Czemu pytasz?
-Wiesz, dzwonisz do mnie późnym wieczorem i nie brzmisz za dobrze. Mów szybko o co chodzi. To coś z Luke'iem? - odparł. Dobry jest, zgadł za pierwszym razem.
-Skąd wiesz?
-Męska intuicja.
-Pokłóciliśmy się lekko, bo jest zazdrosny o to, że rozmawiam ze swoim sąsiadem. - westchnęłam. Jestem tym wszystkim zmęczona. Życie mi się wali, a ja nie mam nad tym kontroli. To dla mnie za wiele...
-Wcale mu się nie dziwię. - powiedział cicho.
-Że co, proszę? - zdziwiłam się.
-Gdy byliśmy razem, byłem zazdrosny o każdego, kto się tylko na Ciebie spojrzał. - przyznał. Nie wierzę... W życiu bym o tym nie pomyślała. Co prawda Niall często przypominał mi, że jestem tylko jego i że to on kocha mnie najmocniej na świecie, ale nie podejrzewałam, że to z zazdrości. 
-Wow... - powiedziałam tylko.
-Ok, wiem, że to nie tylko chodzi o Luke'a. Nie przejęłabyś się aż tak bardzo, żeby do mnie dzwonić.
-Czemu ty mnie tak dobrze znasz?... - wyszeptałam.
-Właśnie dlatego, żebyś teraz nie mogła niczego przede mną ukryć i żebym mógł ci pomóc. Wiesz, że zawsze jestem przy tobie. - uśmiechnęłam się na te słowa. Tak, Niall jest tym, na którego zawsze mogę liczyć i wiem, że stanie po mojej stronie. Ciekawe, czy Luke też by tak zrobił...
-Słuchaj, pamiętasz Arthura, tego szefa twojego gangu? - zapytałam niepewnie. Usłyszałam jak chłopak głośno wciąga powietrze.
-Tak, pamiętam. - powiedział po chwili.
-Czy on... Czy on jest teraz na wolności? 
-Z tego co mi wiadomo, to on nie żyje. 
-Kurwa. - powiedziałam i pochyliłam się na ławce do przodu, podpierając ręce na kolanach.
-Jenny, co się do cholery dzieje? - spytał widocznie zdenerwowany. 
-Niall, chyba ma problem...
-Powiedz mi, co się dzieje! - niemal krzyczał. Moje ręce zaczęły się trząść. Jeśli Arthur nie żyje, to kto mnie prześladuje?
-Od jakiegoś czasu dostaje anonimowe wiadomości...
-Od jak dawna?
-Pierwszą dostałam, kiedy jechałam do Londynu.
-Żartujesz sobie? I mówisz mi o tym dopiero teraz?! - wybuchł, a w moich oczach pojawiły się łzy. Chcę, żeby Niall był tu teraz ze mną...
-Piszę do mnie jakaś osoba, która podpisuje się literą "T". Wie, co robię, gdzie jestem, jakie mam plany. Zna moją przeszłość. Mam wrażenie, że to ktoś od Arthura.
-Ja pierdolę... - wyszeptał. - Gdzie teraz jesteś?
-W parku.
-Sama?! O tej porze?! - wykrzyczał.
-Co się tam dzieje? Niall, wszystko w porządku? - usłyszałam w słuchawce.
-Tak, tak. Wszystko dobrze. - powiedział do jakiejś osoby. - Czemu jesteś teraz sama? - zapytał mnie już nieco spokojniej.
-Miałam dość, Niall. Wiesz, jak nie lubię kłótni. No i jeszcze te wiadomości. Straciłam nad wszystkim kontrolę. Nie wiem, co się tu dzieje. Boję się, Niall... - wyszeptałam i zaczęłam cicho szlochać. Co ja mam teraz zrobić?
-Dobrze, kochanie, posłuchaj. Przyjadę do Londynu najszybciej, jak będę mógł. Proszę, nie wychodź sama wieczorami i w ogóle. Niedługo będę przy tobie i razem to załatwimy, jasne? - spytał. 
-Dobrze. - powiedziałam.
-Janie, uważaj na siebie. Wróć teraz do domu, ok? Nie rozłączaj się, zrobisz to dopiero, jak będziesz u siebie w pokoju. Muszę mieć pewność, że jesteś bezpieczna. Nie wytrzymam jeśli coś ci się stanie.
-Dobrze, Niall. Mam nadzieję, że nic mi się nie stanie. Idę już do domu.

-Londyn bardzo się zmienił? - zapytał Horan podczas naszej rozmowy telefonicznej. Uspokoiłam się trochę. Jestem już bardzo blisko domu i jak na razie nie zauważyłam nic podejrzanego. Co jakiś czas oglądałam się za siebie, by sprawdzić, czy nikt za mną nie idzie.
-Nie. W zasadzie, nic się nie zmieniło. Jest właśnie taki, jak go zapamiętałam.
-Dużo wspomnień, huh? - zapytał. Wyczułam tą aluzję. Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby wspominać teraz naszą wspólną przeszłość.
-Bardzo dużo. - westchnęłam. - Niall, jestem już w domu. - powiedziałam, jak tylko przekroczyłam jego próg. 
-Dobrze, dam znać, jak już będę w Londynie. Wyjadę jutro z samego rana. Uważaj na siebie.
-Jasne, cześć. Dziękuję ci za wszystko- powiedziałam i rozłączyłam się. Weszłam od razu do swojego pokoju. Nie wiem, co się dzieje z Luke'iem. Nie chcę z nim na razie rozmawiać. Mam lekkie wyrzuty sumienia, że kazałam Niall'owi tu przyjechać, zamiast powiedzieć wszystko mojemu chłopakowi. Czuję się, jakbym trochę go zdradziła... Ale czy to na pewno to? Nie sądzę... Z resztą Luke już jutro wieczorem wyjeżdża, więc przyda mi się ktoś do ochrony i pomocy. Mam tylko nadzieję, że Niall mi z tym pomoże i wszystko wróci do normy. Po chwili usłyszałam wibracje w telefonie. Serce zabiło mi szybciej. Czy to znowu "T"?

Niall: Naprawdę mam nadzieję, że nic Ci się nie stanie. Nie wytrzymam bez Ciebie ani sekundy. Proszę, bądź ostrożna. Jesteś dla mnie wszystkim, co mam.

***
Wow, już tyle czasu mnie tu nie było. Musicie mi to wybaczyć, ale matura to teraz priorytet, a dodatkowe zajęcia i obowiązki nie pozwalają mi niczego napisać. Brak czasu jest do dupy...
Rozdział dosyć dziwny. Wszystko kręci się wokół Nialla i Jenny. Podoba Wam się? Trochę mi źle, że tak odtrąciłam Luke'a, no ale cóż.
Proszę o komentarze. Może mnie zmotywujecie do częstszego pisania.
Szczerze zastanawiałam się nad porzuceniem tego opowiadania, ale moje serduszko za bardzo się przyzwyczaiło do niego i dokończę tą historię choćby nie wiem co!
+prawdopodobnie umieszczę SMH i NLWY na wattpadzie. Może tam będzie miało większy rozgłos ;)
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru xx