środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 23.

Siedziałam na ławce przed dworcem i od 20 minut czekałam na Niall'a. Miał być kilka minut temu, a wciąż go nie było. Zaczynałam się powoli martwić. A co jeśli coś mu się stało? Skoro T. grozi mi, to może to także robić Niall'owi. A jeśli już coś mu zrobił? Powoli popadam w paranoje. Moje życie zmienia się tak strasznie szybko. Niedawno zaczynałam naukę na uniwersytecie, a teraz? Wybaczyłam Horanowi, spotkałam Luke'a i grozi mi jakiś chory pojeb. Przepraszam, ale tak muszę go nazwać. Nie znam go, ale wiem, że to nie jest zdrowy psychicznie człowiek. Jeśli zrobi coś mi, to nie mam nic przeciwko. Po prostu nie chcę, żeby coś stało się moim bliskim. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby cierpieli z mojej przyczyny. Muszę skończyć z tą sprawą, bo moja psychika nie wytrzyma zbyt długo z natłoku tych skrajnych emocji. Strach powoli staje się moją codziennością. Jak bardzo jedna osoba może zmienić twoje życie? Otóż bardzo. Jedni zmieniają je w horror, inni w bajkę. Moje myśli zeszły na temat Luke'a. Czy ja go kocham? Dzisiaj dowiedziałam się, że on kocha mnie. Znasz to uczucie, kiedy usłyszysz te dwa słowa od osoby po raz pierwszy. Serce zabiło mi mocniej. Nie odpowiedziałam mu nic. Bo nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Czy to jest miłość? Tylko raz czułam coś takiego w życiu. I wtedy byłam pewna, że to jest jedyna osoba, z którą mogę być do końca życia. A jednak teraz jestem z kimś innym, Może to po prostu kolejny okres w moim życiu, który skończy się moim załamaniem i płaczem? Nie, nie mogę tak myśleć. Z resztą pozbierałam się po tamtym. Jestem inną osobą. Silniejszą. I nie pozwolę się wykorzystać tak, jak ostatnio. Z resztą jak mogłabym pokochać kogoś innego, skoro nie wiem czy nadal nie kocham mojej pierwszej miłości? To wszystko jest tak skomplikowane. Nie poradzę sobie z tym wszystkim sama. Potrzebuję kogoś. A jedyną osobą, która będzie w stanie mnie zrozumieć jest...
-Niall! - krzyknęłam i od razu podbiegłam w stronę blondyna, którego właśnie zobaczyłam. Odwrócił się w moją stronę i otworzył swoje ręce zamykając mnie w szczelnym uścisku. Oplotłam jego talię rękoma i oparłam głowę o jego klatkę przymykając oczy. - Dobrze, że jesteś.- wyszeptałam. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, które tak bardzo lubiłam. Czułam jak jego dłonie delikatnie pocierają moje plecy. Nie chciałam otwierać oczu. Bałam się, że to tylko sen, że jego tu nie ma.
-Jestem tu, dla ciebie. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się, bo to było takie kochane z jego strony. - Coś się działo dzisiaj? Dostałaś jakąś wiadomość? - spytał, a ja odetchnęłam z ulgą, bo nic takiego się dzisiaj nie wydarzyło.
-Nie, dzisiaj cisza. Może wie, że jestem z tobą. - powiedziałam i poczułam nieprzyjemny dreszcz przebiegający po moim ciele, bo cholera on może mnie obserwować. Ruszyliśmy w stronę samochodu Niall'a i pojechaliśmy do mojego domu. Chłopak przywitał się z moimi rodzicami i poszedł ze mną do mojego pokoju. Usiadłam na krześle przy biurku i wyjęłam telefon z kieszeni. Blondyn podszedł do mnie i stanął za moimi plecami.
-Pokaż mi te wiadomości. - powiedział. Odblokowałam telefon i weszłam w sms-y od T.
-Kilka usunęłam od razu po dostaniu, więc nie mam ich za dużo. - powiedziałam. Niall nachylił się nade mną tak, że mogłam poczuć jego oddech na mojej szyi. Natychmiast zrobiło mi się cieplej. Boże, co ze mną jest nie tak?
-Mam tutaj znajomego, który pomoże nam się z tym uporać. Możemy do niego pojechać. - powiedział, a ja mu przytaknęłam. Posiedzieliśmy jeszcze jakieś pół godziny u mnie, rozmawiając na ten nieprzyjemny temat. Gdy wybiła 21 wyszliśmy z mojego domu. Powiedziałam rodzicom, że idziemy się spotkać ze znajomymi i mogę być późno lub w ogóle nie wrócę. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na jedną z obrzeżnych dzielnic Londynu. Zatrzymaliśmy się przed niedużym domem. Wyglądał tak, jakby mieszkała tutaj mała rodzina, rodzice i góra dwójka dzieci. Spojrzałam niepewnie na Niall'a, bo to miejsce nie należało do najmilszych. Złapał mnie za rękę dodając trochę pewności i ruszyliśmy do drzwi. Chłopak zapukał trzy razy, a z daleka usłyszałam donośny męski głos, który krzyczał "Kurwa, moment!". Miło. Drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się dobrze zbudowany mężczyzna około trzydziestki.
-Co kurw... - zaczął, ale gdy zobaczył Niall'a od razu się uśmiechnął i zmienił swój ton. - Horan?! Ty sukinsynie! Ile cię nie widziałem?! - zaśmiał się i od razu przytulił chłopaka. Poklepał go mocniej po plecach. - Wyrosłeś, gówniarzu! Zmieniłeś się przez ten czas. - mówił. Lubię go. Nie znam, ale lubię. W pewnym momencie zauważył mnie i na twarzy pojawił mu się cwany uśmiech. - Ale widzę, że nie jesteś sam. - zaczął. Brunet ujął moją dłoń i złożył na jej wierzchu pocałunek. Ups, chyba się rumienię. - Witam piękną panią. Jestem Dean. - powiedział i uśmiechnął się znowu. Miał naprawdę ładny uśmiech.
-Jenny. - odparłam. Ten facet mnie onieśmiela. Jest starszy, przystojny i, nie oszukujmy się, gorący.
-Więc Jenny, witaj w moim królestwie. - powiedział i wskazał nam ręką, że możemy wejść. Poczułam dłoń Horana na plecach. Wprowadził mnie do środka, a ja w życiu nie spodziewałabym się tego, co mogę tam zastać.

***

Bardzo krótki, ale tylko na tyle było mnie dzisiaj stać. Następny będzie dłuższy i wyjaśni się kilka spraw związanych z T.