niedziela, 26 czerwca 2016

Rozdział 32.

-Każdy wie, co ma robić? - zapytał po raz ostatni Dean. Mieliśmy plan i za wszelką cenę musimy się go trzymać. Spędziliśmy całą noc na ustaleniach co do naszego działania w sprawie Tylera. Musieliśmy wykonać wszystko bardzo szybko nim Brown dorwał kogoś z nas. Wiedzieliśmy, gdzie jest. Mieliśmy z nim kontakt. Mogliśmy zrobić naprawdę dużo. Ale trzeba było najpierw wszystko dobrze zaaranżować. Luke miał być wszywką. Miał umówić się z Brownem i "oddać" mu mnie. Z tyłu mieli czekać Dean, Lydia i Dylan. W odpowiednim momencie mieli wyjść i wyeliminować naszych wrogów. Nie byłam co do tego przekonana. Nie chciałam, żeby z mojego powodu ginęli ludzie. Ale kiedy przypomnę sobie, ile krzywdy oni już wyrządzili, przechodzi mi i mam chęć sama wsadzić im kulkę prosto w głowę. To okrutne, ale taka jest prawda. Mieliśmy zacząć akcję za 4 dni. Będzie to sobota. Nie wiem, co będziemy robić przez te kilka dni. Prawdopodobnie dalej będą trwały przygotowania. Chcieliśmy powiadomić o tym wszystkim Niall'a. Niestety, nie odbierał. Ani ode mnie, ani od Dylana. To powodowało, że martwiłam się jeszcze bardziej. A co jeśli Brown go dorwał? Wszyscy starali mi się pomóc i uspokoić, ale to nie pomagało. Horan się z nami nie kontaktuje, a ja niedługo mam skonfrontować się z Tylerem. Nie dam rady. Cholera. To dla mnie zbyt wiele.
-Zmywajmy się. Spotkamy się jutro. Musimy odpocząć, bo ta noc była ciężka. - powiedział Dylan. Byłam mu wdzięczna za te słowa. Miałam dość tego wszystkiego. Wstaliśmy od stołu. Odprowadziłam ich do wyjścia i zamknęłam drzwi. Poszłam do swojej sypialni i rzuciłam się na łóżko. Zamknęłam oczy, czując jak pod powiekami zbierają się łzy. Wzięłam do ręki telefon i wysłałam wiadomość.

Ja: Potrzebuję Cię, Niall. Nie dam rady bez Ciebie...

~*~

Obudziłam się po kilku godzinach. Nie mogłam spać spokojnie. Ciągle w głowie przewijały mi się myśli o Niall'u, Tylerze, o tym wszystkim, co dzieje się w moim życiu. Co jeśli to się nie uda? Co jeśli Tyler nas przechytrzy i ktoś z nas zginie? Poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie kawy. Muszę postawić się na nogi. Nie dam rady, jeśli będę taka słaba. Nawet jeśli taka jestem, to muszę sprawiać odwrotne wrażenie. Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor i skakałam po kanałach. Musiałam się wyłączyć. Nie było mi to dane, gdyż po chwili dostałam wiadomość. Wzięłam do ręki telefon.

Nieznany: Tęskniłaś, Jenny? Spokojnie. Lepiej pożegnaj się z bliskimi. Jesteś następna. T.

Serce zaczęło walić mi mocniej. Czytałam wiadomość w kółko i w kółko. Dopiero teraz zaczyna docierać do mnie to, co ma się stać. On chce mnie zabić. Moje życie się skończy. Nie mogę w to uwierzyć. Poczułam wibracje w telefonie.
-H-halo? - spytałam.
-Widziałem sms-a. - powiedział Dean.
-Co teraz? - wyszeptałam bojąc się, że ktoś inny może mnie teraz słuchać.
-Zmiana planów. Zaczynamy jutro w nocy. - odparł, a ja wybuchnęłam płaczem.

~*~

-Jenny, coś się stało? - zapytała moja mama po tym jak do niej zadzwoniłam. Musiałam się z nią skontaktować. Kto wie, czy to nie jest ostatni raz, kiedy ją słyszę.
-Nie. Chciałam po prostu wiedzieć, co u ciebie i taty. - powiedziałam łamiącym się głosem.
-U nas dobrze. Jesteśmy nad morzem. Pogoda jest świetna. Tata wyszedł z naszymi sąsiadami na zakupy, a ja zostałam w hotelu. Chcą wieczorem zrobić małą imprezkę, a ja już wiem jak skończy twój tata. - zaśmiała się, a ja za wszelką cenę starałam się zapamiętać każdy dźwięk jej melodyjnego głosu. - Jesteś pewna, że wszystko ok? - zmartwiła się.
-Jest ok. Cieszę się, że dobrze się bawicie. Muszę kończyć. - powiedziałam, czując, że brakuje chwili zanim rozkleję się na dobre. - Pozdrów tatę. Pamiętajcie, że was kocham. Pa. - zakończyłam rozmowę i już nie byłam w stanie kontrolować swoich emocji. Została mi jeszcze jedna rzecz do zrobienia.

Ja: Jeśli to czytasz, to wiesz także, co mamy zamiar zrobić. Chcemy Ci pomóc Niall i skończyć to wszystko raz na zawsze. Zmieniliśmy plany, startujemy już dzisiaj za kilka godzin. Boję się jak cholera, ale myśl, że robię to dla ciebie pomaga mi. Chcę, żebyś był szczęśliwy i cokolwiek się stanie, mam nadzieję, że będziesz. Chciałabym móc przytulić się do Ciebie i nawet pocałować. Tęsknię za Tobą. Chcę żebyś pamiętał jedną rzecz. Że kocham Cię całym sercem. Oby do zobaczenia.

~*~

Siedzimy w samochodzie Dean'a. Luke bawi się swoimi palcami. Lydia patrzy przez okno. Dean sprawdza magazynek w swojej broni. A Dylan związuje moje ręce sznurem. Pistolet schowany za moim paskiem wbija mi się w biodro. Nawet nie zwracam uwagi na szybkie bicie mojego serca. Chyba się do tego przyzwyczaiłam. Sztuczna rana zrobiona na moim czole zaczyna mnie irytować. Ale to wszystko musi wyglądać wiarygodnie. Nie musieliśmy nawet malować mi sincy pod oczami, bo one już tam były. Efekty nieprzespanych nocy dały o sobie poznać. Sznury wbijają się w moje nadgarstki. I tak są zawiązane dość luźno, bo muszę mieć dostęp do broni. Wzdycham głośno. Wszyscy na mnie spoglądają.
-Spokojnie, mała. Wszyscy wyjdziemy z tego cało. - mówi Dylan głaszcząc moje kolano. Wymuszam uśmiech. Nie jestem w stanie naprawdę się ucieszyć na jego słowa. Nie w tej sytuacji.
-Już czas. - mówi Dean. Wychodzimy z auta. Przytulam każdego po kolei. Jest to dość ciężkie ze związanymi dłońmi, ale daję radę. Na końcu zostaje Luke. Obejmuje mnie swoimi rękoma i mocno przytula.
-Co by się nie stało, musisz wiedzieć, że zrobię wszystko, żebyś wyszła z tego cało. Jesteś dla mnie najważniejsza. - szepcze, a ja spoglądam w jego oczy.
-Mówię to w zlym momencie, ale naprawdę kocham cię, Luke. Nie tak jak ty mnie, ale na swój własny sposób. Nie chcę żeby coś Ci się stało. - całuję go w policzek i czuję jak jego tętno przyspiesza. Stajemy przy reszcie. Patrzymy się na siebie, ale nikt nic nie mówi. Czas na moment się zatrzymuje. Wiemy, że będzie ciężko. Nie mamy pojęcia, czy wyjdziemy z tego cało. Znam ich krótko, ale wiem, że to oni są moimi prawdziwymi przyjaciółmi. Nie Katy, nie Louis, nie Perrie, którzy teraz bawią się na wakacjach. Tylko ta czwórka, która właśnie stoi przed moimi oczami. Luke. Dylan. Lydia. Dean. Ryzykują własne życie, by pomóc mi i Niall'owi. Nie jestem w stanie wyrazić tego, co do nich czuję. Kocham ich jak własną rodzinę. Mój wzrok zatrzymuje się na Dean'ie, który w tym momencie kiwa głową.
-Zaczynamy.

***
Przedostatni. Jeszcze jeden.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Rozdział 31.

-Niall? - zapytałam cicho, nie wierząc, że właśnie do mnie zadzwonił.
-Janie. - wyszeptał.
-O mój Boże. - zatkałam usta dłonią. W oczach zebrały mi się łzy. - To nie jest możliwe.
-Ja chciałem tylko powiedzieć, że cię przepraszam. Wiem, że tego nie zrozumiesz, ale nie miałem innego wyboru. Dobrze wiesz, że to wszystko to moja wina. Rozmawiałem z Dylanem. Jesteś w dobrych rękach. Jeżeli coś będzie się dziać, on mi o wszystkim powie. Pamiętaj, że zawsze jestem obok. Nie ważne, co by się stało, będę przy tobie. - powiedział, a mi zaparło dech w piersiach.
--Niall, potrzebuję cię tu. - wyszeptałam, a mój głos się załamał.
-Proszę cię, nie płacz. Obiecuję ci, zrobię wszystko, żebyś mogła być szczęśliwa. Uważaj na siebie i pamiętaj, że jestem tuż obok ciebie. Odezwę się niedługo. Kocham Cię, Janie. - dodał i zakończył połączenie. Z moich oczu popłynęły łzy. Nie zdawał sobie sprawy, że moje serce właśnie pękło po raz kolejny.

~~~

Obudziło mnie głośne pukanie w drzwi. Niepewnie otworzyłam oczy. Próbowałam dłonią znaleźć mój telefon leżący na szafce przy łóżku. Odnalazłam go i sprawdziłam godzinę. 7:23. Kto próbuje dostać się do mojego mieszkania o tej porze.
-Jenny, proszę cię, otwórz. - słyszałam czyjś głos za drewnianą powłoką. Wstałam z łóżka i złapałam bluzę, która leżała na krześle. Założyłam ją i wyszłam na korytarz. Otworzyłam drzwi i ujrzałam za nimi zdenerwowanego Luke'a.
-Co ty tu robisz? - zapytałam niebyt przyjemnie. Byłam na niego zła. Nie wiem, czy bardziej przez to, że wczoraj nie chciał ze mną rozmawiać, czy przez bezczelne obudzenie mnie o 7 rano.
-Musimy porozmawiać. - powiedział i wszedł do mojego mieszkania, kierując się do salonu.
-Jasne, wejdź. Nie wiem, po co pytasz czy możesz. - przewróciłam oczami. Dołączyłam do niego i usiadłam na fotelu jak najdalej od chłopaka. Było dość chłodno, więc zasunęłam bluzę, którą miałam na sobie. Dopiero teraz zauważyłam, że należy ona do Niall'a. Miałam ją na sobie w dniu kiedy wyjechał. Zaciągnęłam rękawy na swoje zimne dłonie i wtuliłam się w miękki materiał pachnący męskimi perfumami. - Teraz nagle chcesz rozmawiać? - spytałam.
-Wiem, że wczoraj zachowałem się okropnie, ale byłem zdenerwowany tym, że wróciłaś do Manchesteru i to na dodatek sama, bez Niall'a. - odpowiedział, a ja już miałam mętlik w głowie.
- Czyli wolałbyś, żebym nie przyjeżdżała tylko została z Niall'em w Londynie? - zapytałam, chcąc upewnić się, czy dobrze go zrozumiałam.
-Dziwnie to brzmi, huh? - prychnął. - To już jest chyba odpowiednia pora, żeby wyjawić swoje sekrety, nie sądzisz? - spytał, a ja westchnęłam głośno i pokiwałam głową. -Jenny, ja wiem, że pisze do ciebie Tyler. Nie mam pojęcia dlaczego, ale liczę, że mi to wyjaśnisz. Znam go jeszcze z Australii. Nie mówiłem ci o tym, ale tam nie zawsze było kolorowo. Miałem zły okres w życiu. Wpadłem pod skrzydła Browna. Byłem młody i myślałem, że to będzie fajne. Wtedy czułem się niesamowicie, ten dreszczyk emocji, adrenalina, kiedy wychodziliśmy na miasto i wszyscy się nas bali. Mieliśmy broń, alkohol, narkotyki. Nie potrzeba mi było nic do szczęścia. Aż w końcu mieli zgarnąć mojego brata, który raz pojawił się tam, gdzie nie powinien. Kazali mi go przyprowadzić, a oni mieli zająć się resztą. Nie zgodziłem się. Powiedziałem im, że nie będę mieszał w to mojej rodziny i wyrzucili mnie, obijając mnie wcześniej. Potem poznałem chłopaków z zespołu i ciebie w Santa Cruz. Zmieniłem się, zapomniałem o tym wszystkim. Do czasu aż nie dostałem wiadomości, że muszę się z nim spotkać. Powiedział, że to ostatni raz. Groził mi, więc musiałem się zgodzić dla dobra was wszystkich. Miałem pomóc mu w znalezieniu osób z jego listy. Wszystko było w porządku, do czasu, gdy nie zobaczyłem, że szuka ciebie. Próbowałem dowiedzieć się, o co chodzi, ale Tyler powiedział, że już mnie nie potrzebuje i mogę odejść. Chciałem z tobą o tym porozmawiać, ale wyjechałaś, więc doszedłem do wniosku, że z Niall'em w Londynie będziesz bezpieczna. Przepraszam, że ci tego nie powiedziałem, ale nie sądziłem, że -Niall wyjedzie a Ty wrócisz z powrotem. - powiedział, a mnie zamurowało. Mój chłopak właśnie powiedział, że współpracuje z gangsterem, który planuje mnie zabić. Czy życie może być jeszcze gorsze?
-Luke, ten cały Tyler. On próbuje mnie zabić. - wyszeptałam, czując jak łzy zbierają się w moich oczach.
-Co?! - krzyknął, a ja aż podskoczyłam ze strachu. Błagam, chce mieć to wszystko z głowy.
-Nie wiesz nic o przeszłości Niall'a. Brown chce się zemścić za śmierć swojego brata i zabija kogoś bliskiego jego dawnych wspólników.
-Czyli Niall pracował kiedyś dla Browna? - zapytał Luke.
-Tak.
-Skąd o tym wiesz?
-Przeszłość Niall'a to złe wspomnienia, ale także dobrzy przyjaciele, którzy aktualnie pomagają mi teraz przetrwać. - powiedziałam, przecierając swoją twarz dłonią. To dla mnie zbyt wiele. -Luke podszedł do mnie i kucnął przed moim fotelem.
-Gdzie on teraz jest? - spytał delikatnie, głaszcząc moje udo.
-Nie wiem, Luke. Odszedł, bo stwierdził, że to wszystko to jego wina i nie chce mnie narażać po raz kolejny. Problem w tym, że bez niego jestem w gorszym niebezpieczeństwie. Powiedział, że wróci, jak załatwi wszystkie sprawy z Brownem. Boję się o niego tak bardzo. - wyszeptałam ostatnie zdanie i prawie się rozkleiłam. Hemmings podniósł mnie delikatnie i posadził na swoich kolanach pozwalając mi wtulić się w jego ciało. Sunął ręką w dół i w górę moich pleców. Był to taki delikatny gest, a sprawił, że prawie całkowicie się uspokoiłam.
-Spokojnie, Jenny. Pomogę ci znaleźć go, choćbym nawet sam miał przez to ucierpieć. - odsunęłam się od niego delikatnie i spojrzałam w te jego niebieskie oczy, które tak bardzo przypominały te Niall'a.
-Dlaczego?
-Widzę, jak na niego patrzysz. Widzę tą iskierkę w twoich oczach, gdy tylko pojawi się blisko ciebie. To jak z nim rozmawiasz albo się z nim śmiejesz. Możesz mówić, co chcesz, ale ja dostrzegam te wszystkie małe rzeczy. Jestem pewien, że nigdy nie przestałaś go kochać. I choćbym oddał wszystko, żebyś kiedyś mogła czuć do mnie chociaż część tego, co czujesz do niego, nie mogę tego zrobić. Nie chcę odbierać ci tego szczęścia, które on ci daje, samą jego obecnością. Bo jedyne czego chcę to twoje szczęście. A ja nie jestem tym kolesiem, który ci je da. Tym kimś jest Niall. Nie chcę cię powstrzymywać. Ale obiecuję, że jeżeli on cię skrzywdzi, to oberwę mu jaja. - powiedział patrząc prosto w moje oczy, z których już od dawna leciały łzy.
-Luke, tak bardzo cię przepraszam. - wyszeptałam. On otarł kciukiem mój policzek.
-Możesz zrobić dla mnie jedną rzecz?
-Wszystko.
-Pocałuj mnie ten ostatni raz. - powiedział, a ja nie czekając dłużej zbliżyłam się do niego, łącząc nasze usta w tym magicznym, ostatnim pocałunku.

~~~

-Słuchajcie, musimy pomyśleć nad jakimś planem. - powiedział Dylan. Zadzwoniłam do niego kilka minut po mojej rozmowie z Luke'iem. Postanowiliśmy zacząć działać, a z racji tego, że Hemmings mógł skontaktować się z Brownem, chcieliśmy to wykorzystać. Dylan powiedział, że spróbuje złapać kontakt z Niall'em. Mówiłam mu, że dzwonił do mnie w nocy, ale jego ta wiadomość nie ucieszyła. Twierdził, że coś się musi dziać. Jutro miał do nas dołączyć Dean, do którego również dzwoniłam. Jeszcze dziś miała przyjechać Lydia. Tak, ta sama Lydia, z którą wcześniej spotykał się Niall, o którą byłam tak cholernie zazdrosna. Okazało się, że ona również ma wspólną przeszłość z Niall'em. Coraz więcej tajemnic wychodzi na światło dzienne. Może w końcu dowiemy się wszystkiego i zaczniemy pracować. - Teraz mamy małą przewagę nad Brownem, skoro Luke jest po naszej stronie. Będziesz naszą wszywką. Tylko musisz znów zakręcić się wokół Tylera. Wymyślimy coś, co go przekona. Dean załatwi nam sprzęt i będziemy mogli podrzucić mu pluskwę. Musimy być bardzo ostrożni. On może być wszędzie.
-Aktualnie znajduje się w The Midland. Ma tam też kilku swoich ludzi. Ostatnio było ich czterech. - powiedział siedzący obok mnie Luke. Obejmował mnie ramieniem, ale nie czułam się niekomfortowo. To było takie zwykłe, przyjacielskie wsparcie. Przyzwyczaiłam się do jego bliskości.
-Zaczynasz mi się podobać, Hemmings. Jednak przydajesz się bardziej niż przypuszczałem. - mrugnął do niego Dylan, a ja się delikatnie zaśmiałam. Uwielbiam tego człowieka. - Ustalmy nasze priorytety.
-Jenny musi być bezpieczna. - powiedział Luke, ściskając mocniej moje ramię.
-A Niall ma wrócić cały i zdrowy.

***
Hej hej, to ja! Cieszycie się? :D
Nie wiem, co sądzić o tym rozdziale. W końcu rozwiązałam problem z Luke'iem. Yeey! No i zaczynamy akcję "Ratujemy Nenny!" :)
Komentujcie, proszę!
Kocham Was xx

piątek, 3 czerwca 2016

Rozdział 30.

Weszłam do pustego mieszkania. Położyłam walizkę na podłodze i zamknęłam drzwi. Wzięłam głęboki oddech, przypominając sobie wszystkie chwile spędzone z Niall'em. Skierowałam się do kuchni. Nalałam sobie do szklanki zimnej wody z kranu i wypiłam. Serce biło mi tak mocno ze zdenerwowania. Zerknęłam do telefonu. Żadnych nowych wiadomości i połączeń. Napisałam do mamy, że dotarłam bezpiecznie do celu. Przy okazji zapisałam sobie numer Dylan'a. Skoro on kontaktuje się z Horanem, to może być kluczowym elementem w rozwiązaniu zagadki, gdzie jest Niall. Być może jest w Manchesterze. Musiał wytłumaczyć wszystko O'brienowi, a blondyn nie jest typem, który załatwia takie rzeczy przez telefon. Jest zatem nadzieja, że zastanę go tutaj. Postanowiłam iść do jego pokoju. Wiedziałam, że go tam nie znajdę. Zajrzałam do jego szafek. Zniknęło sporo ciuchów, ale reszta została. Być może po nie wróci. Ale nie mam zamiaru siedzieć w domu przez kilka tygodni, czekając aż je odbierze. Muszę działać. Jutro muszę zobaczyć się z Dylanem. On będzie w stanie mi to wszystko wytłumaczyć. A przynajmniej spróbuję go namówić do powiedzenia mi jakichkolwiek informacji.  Położyłam się na jego łóżku i zamknęłam oczy. Potrzebuję odpocząć od tego wszystkiego. Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia? Powinnam spędzać teraz czas w Londynie pakując się do wyjazdu z rodzicami nad morze. Wzięłabym ze sobą Niall'a i moglibyśmy być ze sobą rozkoszując się pięknymi widokami. Ale nie. Ja musiałam stać się celem jakiegoś australijskiego gangstera, który próbuje zniszczyć życie Niall'owi. Wpakowałam się w to całe gówno w dzień, w którym pierwszy raz spotkałam Arthura, który, jak się okazuje, jest teraz martwy. I może Horan ma rację. Gdyby nie on, nie miałabym teraz takich problemów, jak uciekanie przed chorym zabójcą.

~~~

Po zjedzeniu kolacji, którą była zamówiona pizza, bo nasza lodówka świeciła pustkami, postanowiłam wyjść z domu. Jest piątek więc Luke powinien mieć występ w pubie. Jestem ciekawa, jak teraz brzmią. Nie słyszałam ich od dłuższego czasu, bo przez szkołę i aktualne wakacje nie miałam czasu wpaść do nich nawet na kilka minut. Nie mogę się doczekać reakcji Luke'a. Ona może mi pomóc z moim australijskim prześladowcą. Może to będzie dobra okazja, żeby podpytać Luke'a o jego przeszłość. W sumie nie wiem o niej nic. Czas poznać swojego chłopaka. Przebrałam się w świeże ciuchy i wyszłam z domu. Byłam na miejscu po 15 minutach. Nie chciałam się rzucać w oczy i być zauważona przez któregoś z chłopaków, więc usiadłam przy stoliku w kacie najbardziej oddalonym od sceny. Zerknęłam na telefon. Do koncertu zostało jakieś 10 minut. Podeszła do mnie kelnerka, u której zamówiłam kawę. Czekałam na nią przez jakieś 5 minut, co było nie do zniesienia, bo nie wierzę, że robiła kawę przez taki kawał czasu. Spojrzałam w stronę sceny, na której już stała perkusja Ashtona.
-Nie powinnaś chyba spędzać tutaj sama wieczoru. - powiedział głos zza moich pleców. Przestraszyłam się, kiedy nagle ktoś do mnie dołączył. Obejrzałam się i zobaczyłam uśmiechniętego Dylana z moją kawą. Postawił ją przede mną i usiadł na miejscu obok. - Ale masz szczęście, jestem tu, żebyś nie zanudziła się na śmierć w tej knajpie.
-Więc zamiast australijskiego zabójcy, teraz śledzisz mnie ty, huh? - zapytałam.
-Coś w tym stylu. - zaśmiał się brunet. - Swoją drogą, czemu akurat to miejsce? Myślałem, że wolisz spokojniejsze miejsca, a nie jakieś pijackie puby, w których napalone studentki rzucają się do gardeł jakimś przystojniakom z zespołu.
-Skąd wiesz, że nie jestem tą napaloną studentką? - zaczęłam się z nim droczyć.
-Proszę cię. - prychnął. - Nie uwierzę w to, że podejdziesz do sceny i zaczniesz ślinić się na ich widok z myślą, że kiedyś jeden z nich będzie twój. - zaśmiał się.
-Widocznie jeszcze mało mnie znasz. - puściłam mu oczko. Światła na scenie się zapaliły. Zobaczyłam jak chłopaki weszli na scenę i po krótkim przywitaniu zaczęli grać.
-Więc dlaczego tu jesteś? - spytał O'brien, przekrzykując muzykę. Wpatrywałam się w Luke'a i nawet nie spojrzałam w stronę mojego rozmówcy. To było dziwnie dobrze zobaczyć chłopaka, który spełniał swoje marzenia. Nie był wplątany w to wszystko, co działo się w moim życiu i mógł w pełni robić to, co kochał. Poczułam zazdrość.
-Mogę chyba przyjść i popatrzyć, jak mój chłopak śpiewa, co nie? - powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
-Czekaj, co?! Chłopak?! Niall o nim wie? - zaczął zadawać pytania.
-Tak. To wszystko jest skomplikowane, ale jestem z tym blondynem z gitarą.
-Wow. - powiedział zaskoczony. - Byłem pewny, że coś łączy cię z Horanem.
-Bo łączy. Widzisz, dlatego to jest skomplikowane. - spojrzałam w stronę Dylan'a. - Jestem z Luke'iem, mimo że wciąż kocham Niall'a. Okazuje się, że przez niego ktoś próbuje mnie zabić, o czym mój chłopak nie ma pojęcia. Ten Brown, którego zastępujesz w śledzeniu mnie jest z Australii, tak jak Luke i nie jestem pewna, czy to przypadek. Dlatego siedzę teraz tutaj, o czym mój chłopak nie wie, żeby trochę poobserwować jego towarzystwo i po koncercie zapytać go, czy zna niejakiego Tylera Browna. Mam nadzieję, że coś z niego wyciągnę. I na szczęście pojawiłeś się tutaj ty, który w razie jakichkolwiek komplikacji pomożesz mi. No i liczę, że powiesz mi cokolwiek na temat tego, gdzie znajduje się Niall. - opowiedziałam mu historię z ogromnym spokojem, co było do mnie całkiem niepodobne. Może czas zacząć grać bardziej odważną niż jestem.
-Po pierwsze: wow, jesteś suką. Złamiesz serce i Luke'owi, i Niall'owi. - zaśmiał się.
-Auć.
-Po drugie: masz całkiem dobry plan, jak na tak niewinnie wyglądającą dziewczynę. - uśmiechnął się do mnie. - Widzę, że się dogadamy. Powiem ci, ale jutro w spokojniejszym miejscu. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego gest.
Wróciłam do oglądania koncertu, którego resztę obejrzeliśmy w ciszy. Uśmiechałam się, co jakiś czas widząc jak Luke zatraca się w grze. Może Dylan ma rację. Jestem suką. jestem bipolarna. Raz chcę Niall'a, raz Luke'a. Z każdym z nich łączy mnie coś specjalnego. Ale czy to, co jest między mną a Luke'iem to miłość. Nie wydaje mi się.
-Teraz zagramy naprawdę wyjątkową piosenkę. Przynajmniej jest wyjątkowa dla mnie. - zaśmiał się Luke. - Nie gramy jej zbyt często, ale mamy chęć ją zagrać dzisiaj. Przedostatnia piosenka na dzisiaj. Wrapped around your finger. - powiedział i zaczęli grać pierwsze dźwięki. Po ciele przeszedł mnie dreszcz. Od tej piosenki wszystko się zaczęło. Wtedy myślałam, że Luke jest dla mnie najważniejszy. Ile zmieniło się w ciągu kilku miesięcy. Tak, ciągle jest dla mnie ważny, ale nie w ten sam sposób, co na początku. Mimo to, ta piosenka ciągle przywołuje we mnie te dobre uczucia. Mam do niej sentyment, którego się nigdy nie pozbędę. Przez cały utwór wpatrywałam się w mojego chłopaka i naprawdę chciałam do niego teraz podejść, przytulić i poprosić, żeby zapewnił mnie, że wszystko będzie dobrze i że Niall wróci. Zagrali jeszcze jedną piosenkę i zeszli ze sceny. Od razu podeszła grupka dziewczyn, które zaczęły prosić o zdjęcia i ewidentnie za bardzo zbliżały się do chłopaków. Nie wierzę, że jestem zazdrosna.
-Ok, idę do Luke'a. Nie wiem jak zareaguje na to, co chcę mu powiedzieć, więc proszę cię, bądź w pobliżu. - powiedziałam do Dylana, na co on skinął głową. Więc zaczynamy. Skierowałam się w stronę baru, przy którym stał chłopak otoczony grupką dziewczyn. Och, na litość Boską, odczepcie się od niego. Usiadłam na krześle barowym jakiś metr od niego, a on nawet mnie nie zauważył. Odwróciłam się do niego i wyjęłam telefon z ręki.

Ja: A ze mną zrobisz sobie zdjęcie, Hemmings? ;)

Wysłałam wiadomość. Chłopak przeprosił na moment "napalone studentki" i odczytał wiadomość. Zaczął rozglądać się dookoła.
-Lukey. - powiedziałam i uśmiechnęłam się widząc, że mnie zauważył. Wielki uśmiech, który pojawił się na jego twarzy zniknął po dłuższej chwili. Chyba był zdenerwowany. To nie była reakcja, której oczekiwałam. Podszedł do mnie i kładąc swoje dłonie na mojej twarzy, pocałował mnie. Tylko dlaczego miałam wrażenie, że całuje mnie tak po raz ostatni?
-Jenny... - wyszeptał. - Co Ty tu robisz sama? Nie powinnaś być z Niall'em? - zapytał nerwowo.
-Och tak, ciebie też dobrze widzieć. - uśmiechnęłam się ironicznie. Coś jest nie tak.
-Jenny, proszę cię. Nie czas na żarty. Wróć do mieszkania, zadzwonię po Niall'a, żeby po ciebie przyjechał. - odsunął się ode mnie.
-Po pierwsze: czemu zachowujesz się, jakby ktoś miał mnie zabić? - zapytałam dopiero po chwili wyczuwając ironię w tym, co właśnie powiedziałam. - A po drugie: Niall'a nie ma, zniknął.
-Co?! Jak to Nialla nie ma? - zdziwił się.
-Po prostu. Wyjechał. Przepadł. Nie wiem, gdzie on teraz jest. - wzruszyłam ramionami zdziwiona, w jaki łatwy sposób potrafię o tym mówić.
-Musisz wrócić do siebie. Nie jesteś tu bezpieczna. - powiedział łapiąc mnie za ramię. Chciałam, żeby zabrał tą rękę, złapał mnie za mocno.
-Co z tobą nie tak?! - zapytałam tak, że kilka osób odwróciło się w naszą stronę. Poczułam jak ktoś spycha ze mnie rękę Hemmingsa.
-Jakiś problem? - och, dziękuję Dylan, że tutaj jesteś.
-Kto to jest? - zapytał mnie Luke.
-Kolega Niall'a, który potrafi mi wytłumaczyć, co się dzieje. - powiedziałam schodząc z krzesełka. Zabrałam swój telefon i wyszłam z lokalu. Oparłam się o ścianę i wzięłam głęboki oddech. Po chwili dołączył do mnie Dylan.
-Wszystko ok? - spytał delikatnie.
-Poza tym, że ktoś chce mnie zabić, Niall zniknął, a Luke mówi mi, że nie jestem bezpieczna, to tak. Wszystko ok. - powiedziałam. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Mam dość.
-Wszystko się ułoży. Razem damy radę, nie? - powiedział. - Najwyżej zabiją nas obydwoje, nie będziesz musiała się ze mną dłużej męczyć. - zaśmiał się i przytulił mnie do siebie.
-Masz dziwne poczucie humoru, skoro cię to śmieszy. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Ale dzięki temu jestem jedyny w swoim rodzaju. - ścisnął mnie mocniej.

~~~

Po całej tej głupiej sytuacji w pubie, będąc już w domu dostałam mnóstwo wiadomości od Luke'a z przeprosinami i zapewnieniami, że wytłumaczy mi wszystko na spokojnie. Nie wiem, czy chcę go wysłuchać, ale będę zmuszona, jeśli chcę zrozumieć o co chodzi w tym całym zamieszaniu. Dobrze, że był ze mną Dylan. Nie wiem dlaczego chce mi tak bezinteresownie pomagać, ale wiem, że mogę na niego liczyć. Praktycznie go nie znam, nie licząc dawnej imprezy, ale wiem, że jest tu dla mnie, tak jak był dla mnie Niall. Zawsze i wszędzie. Nawet ludzie, których nazywam przyjaciółmi nie interesują się tym, co dzieje się u mnie, czy u Nialla. Nie kontaktowałam się z Katy czy z Louis'em od końca wakacji. Najwidoczniej nasze drogi po części się rozeszły. Nalałam sobie do wanny gorącej wody i wzięłam dość długą kąpiel. Była już prawie północ, ale mi nie chciało się spać. Zbyt dużo się działo, zbyt wiele emocji zbierałam w sobie. Po skończonej kąpieli, ubrałam się w pidżamę i postanowiłam położyć się na łóżko. Nie zwróciłam nawet uwagi na to, że od razu skierowałam się do pokoju Niall'a. Chociaż będę mogła poczuć go przez zapach jego pościeli. Już prawie zasypiałam, kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Minęła chwila zanim odebrałam telefon.

-Niall?


***
Ok, oczywiście nie mam czasu na pisanie rozdziałów, ale do tego pewnie się przyzwyczailiście. Dzisiaj chyba rekordowa liczba słów: ponad 1,7 tys. Brawo ja. Nie wiem, co o nim sądzicie. Siedziałam nad nim ponad 2 godziny. Dawno nie pisało mi się z aż taką trudnością. Nawet nie mam ochoty go sprawdzać.
Jak podoba Wam się postać Dylan'a? Osobiście go uwielbiam. :) Mam nadzieję, że przywitacie go miło. :P
Do usłyszenia wkrótce! Komentujcie! xx