czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 17.

Zasnęłam dopiero nad ranem. Ciągle rozmyślałam nad tym co właściwie wydarzyło się tej nocy. Niall pośrednio wyznał mi miłość. Przynajmniej tak to odebrałam. Był pijany, może nie wiedział co mówi. Ale z drugiej strony może w końcu powiedział mi prawdę. W końcu mówią, że słowa pijanego to myśli trzeźwego.
Gdy się obudziłam od razu poszłam do łazienki, by upewnić się, że wyglądam okropnie. Zasiniałe i podkrążone oczy ukazywały, że przez większość nocy płakałam i nie spałam. Nie chciałam, by ktokolwiek to zobaczył, zwłaszcza Niall, więc po wykonaniu porannej toalety, nałożyłam dużą ilość korektora. Wyglądałam znacznie lepiej i postanowiłam wyjść z toalety i zrobić jakieś śniadanie dla naszej dwójki. Jestem zła na blondyna, że się tak upił, ale po smutku jaki zobaczyłam w jego oczach zrozumiałam, że był to jego moment słabości. Zaczęłam robić naleśniki, gdy chłopak wszedł do kuchni. Podałam mu ciepłą kawę, która zrobiłam. -Dzięki. - wyszeptał. Usiadł za stołem i oparł się łokciem o blat, przytrzymując głowę. 
-Jak się czujesz? - powiedziałam spokojnie.
-Źle. Okropnie. Słabo. Do dupy...
-OK, rozumiem. - przerwałam mu. Wróciłam do smażenia naszego śniadania. Między nami coś było nie tak, można to wyczuć na kilometr. Oboje nic nie mówiliśmy, trwaliśmy w tej ciszy, którą po kilku minutach przerwał Niall.
-Przepraszam. - powiedział.
-Za co?
-Za to, że przyszedłem pijany. Na pewno narobiłem ci kłopotu wczoraj. Nie pamiętam, co się działo, ale nie odzywasz się do mnie, więc pewnie zrobiłem coś głupiego. Przepraszam.
-Nic nie pamiętasz? - spytałam zdziwiona.
-Nic a nic.
-Och. - to jedyne, co mogłam powiedzieć. Wow, czyli nie pamięta nic z naszej rozmowy. Poczułam się dziwnie, jakby... rozczarowana? Liczyłam, że zapamięta chociaż naszą rozmowę. Cóż... myliłam się.
-Co wczoraj zrobiłem?
-W zasadzie to nic. Harry cię przyprowadził, zanieśliśmy cię do łóżka i tyle. - uśmiechnęłam się lekko, dając mu do zrozumienia, że wcale nie jestem na niego zła. Jednak to uczucie przykrości tkwiło w moim sercu. Ale niby czemu? Przecież to nic dla mnie nie znaczyło, prawda?
-Już się bałem, że zrobiłem coś idiotycznego. - westchnął.
-Dlaczego się upiłeś?
-W sumie sam nie wiem. Byłem z chłopakami w klubie, nie bawiłem się najlepiej i skończyłem przy barze. - powiedział, ale coś mówiło mi, że nie mówi mi całej prawdy.
-Czekaj, czekaj... A co z twoim bratem?
-A no właśnie. Był z nami i nocował w jakimś hotelu. Zaraz do niego zadzwonię.
Podałam nasze śniadanie do stołu i podałam Horanowi talerzyk z jego porcją. Jedliśmy rozmawiając już normalnie. Nie mam zamiaru przypominać mu o tym, co mówił. Lepiej, żeby zostało to w tajemnicy przed światem.

Reszta dnia minęła mi dość szybko. Była niedziela, więc postanowiłam wybrać się do kościoła. Dawno mnie tam nie było, więc stwierdziłam, że to odpowiedni czas. Po powrocie zjedliśmy obiad, który przygotował Niall. Przyszedł jego brat, więc dużo się śmialiśmy i żartowaliśmy. Posiedziałam z nimi sporo czasu, ale potem stwierdziłam, że muszą pobyć razem sam na sam, bo dawno się nie widzieli. Położyłam się w swojej sypialni i zaczęłam naukę, ponieważ egzaminy są już za dwa tygodnie. Został tylko miesiąc do wakacji. Chyba czas zdecydować, gdzie się wybierzemy.
Po dwóch godzinach nauki postanowiłam ją zakończyć. Niall wyszedł ze swoim bratem, a ja zostałam sama w mieszkaniu. Poszłam do salonu, żeby sprawdzić, czy jest coś ciekawego w telewizji. Usiadłam na kanapie i w tym samym momencie usłyszałam dźwięk sms-a. Wzięłam do ręki telefon i uśmiechnęłam się szeroko.


Luke: Co porabiasz? Stęskniłem się za Tobą :c
Ja: Siedzę i nudzę się przed telewizorem. Chodź, ponudzimy się razem x
Luke: Daj mi 5 minut :)

Jak powiedział był u mnie już po 5 minutach. Otworzyłam mu drzwi i od razu ujrzałam jego szeroki uśmiech.
-Hej. - powiedziałam, a on złożył buziaka na moich ustach. Weszliśmy do środka i poszliśmy do salonu. Przyniosłam nam ciastka i napój. Usiadłam obok Luke'a kładąc swoje nogi na jego. Oparłam głowę na jego ramieniu.
-Zastanawiałeś się, co chcesz robić w wakacje? - zapytałam. Byłam ciekawa, czy on ma jakieś plany.
-W sumie to nie. Mamy podpisaną umowę z barem do końca września, więc nie wiem, czy mielibyśmy czas, żeby gdzieś wyjechać. Chociaż z chęcią wróciłbym chociaż na tydzień do Australii, żeby zobaczyć się z rodziną. A Ty myślałaś o czymś?
-Chciałabym wrócić na jakiś czas do rodziców, bo ostatnio widziałam ich na święta Bożego Narodzenia. Tęsknię już za nimi. Nawet przez telefon mało rozmawiamy. - stwierdziłam. Tak, to jest to czego chcę. Spędzić czas z rodzicami. Wyjadę od razu po zakończeniu roku. Muszę to tylko uzgodnić z Niall'em. Nie zostawię przecież pustego mieszkania.
-Na jak długo chcesz wyjechać? - spytał Hemmings.
-Nie wiem. Dwa tygodnie, może trzy. Wszystko wyjdzie w praniu.
-I ja mam tyle bez ciebie wytrzymać? - zdziwił się.
-Jakoś wytrzymasz. - powiedziałam i go pocałowałam. I ten pocałunek sprawił, że zapomniałam o wszystkim z dzisiejszej nocy.

Kolejny miesiąc minął mi niesamowicie szybko. Nim się obejrzałam już były egzaminy i zakończenie szkoły. Nic przez ten czas się nie wydarzyło. Z Luke'iem układało mi się świetnie, z Niall'em nie wspominaliśmy o tej nocy, gdy był pijany. Reszta moich przyjaciół widywała się ze mną dość często, ponieważ zbliżały się wakacje i wiedzieli, że wyjeżdżam na 3 tygodnie do Londynu. Ustaliłam z rodzicami, że przyjadę do nich w niedzielę tuż po zakończeniu. Była sobota, więc czekało mnie jeszcze pakowanie. Luke leżał na moim łóżku i patrzył jak wkładam rzeczy do swoich walizek.
-Może jednak Ci w czymś pomogę? - zapytał.
-Nie, nie. Już kończę. - uśmiechnęłam się i spakowałam swoje dwie ostatnie koszulki. Położyłam się obok mojego chłopaka i wtuliłam się w jego ciało.
-Skarbie, musisz jechać aż na trzy tygodnie? - spytał się i spojrzał na mnie smutno.
-Luke, wiesz dobrze, że nie muszę, ale nie widziałam się z rodziną praktycznie rok i naprawdę chcę to nadrobić. Z resztą wiesz o co chodzi, bo sam wyjeżdżasz do Australii. 
-Ale nie na miesiąc, tylko tydzień. - oburzył się, a mi powoli rosło ciśnienie. Teraz chce o tym rozmawiać? Za parę godzin wyjeżdżam i nie chciałabym się przed tym kłócić.
-Naprawdę musisz to teraz robić?
-Co?
-No kłócić się ze mną. Wszystko ustaliłam z rodzicami i z tobą. Nie miałeś żadnych sprzeciwów. Więc proszę Cię, nie psuj dzisiejszego wieczoru, bo chcę go spędzić z Tobą w miłej atmosferze.
-Ok, przepraszam. Ale nie wyobrażam sobie, że nagle mam Cię nie wiedzieć przez trzy tygodnie. To będzie męka. - powiedział, a ja się uśmiechnęłam, bo to takie kochane, że beze mnie nie wytrzyma. Pocałowałam go i już do końca wieczoru mnie wspominaliśmy tego tematu.

Budzik zadzwonił mi o wiele szybciej, niż myślałam. No cóż, czas wracać do domu. Wykonałam poranną toaletę i zjadłam szybkie śniadanie. Niall cały czas był przy mnie, pytając czy wszystko wzięłam i czy na pewno zdążę na pociąg. Niestety muszę jechać pociągiem, gdyż na auto mnie zupełnie teraz nie stać. Z powrotem wracam samochodem z Niall'em, bo on też chce wrócić do domu na parę dni. Gdy już byłam gotowa, zadzwoniłam po Luke'a, który miał mnie podrzucić na dworzec.
-Na pewno masz wszystko? - spytał Horan.
-Po prostu przestań. - zaśmiałam się. - Pytasz o to dziesiąty raz.
-Martwię się. - powiedział i w tym momencie zadzwonił Luke mówiąc, że już jest. Niall pomógł mi zanieść walizki do samochodu i spakować je do bagażnika.
-Dobra, przyjacielu. Widzimy się za dwa tygodnie w Londynie. - uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. Czułam się trochę niekomfortowo, przez tamtą noc i mojego chłopaka stojącego za nami. Po dłuższej chwili odsunęłam się od niego i wsiadłam do samochodu. Na dworcu było mało ludzi, z czego się cieszyłam, ponieważ nie było tak głośno, jak zawsze
Hemmings poczekał ze mną na pociąg. Gdy ten zajechał, pocałowałam go po raz ostatni. Weszłam do środka, co nie było zbyt proste z moimi walizkami, i zajęłam miejsce przy oknie. Pociąg ruszył, a ja nie mogłam powstrzymać swojego podekscytowania, bo w końcu wracam do mojego miasta, miejsca, w którym jest tyle wspomnień. Poczułam wibracje w kieszeni i zaśmiałam się, bo byłam pewna, że to Luke. To jednak nie był on.

Nieznany: Chyba nie wiesz, co robisz wracając do Londynu. Lepiej bądź ostrożna. Zabawa dopiero się zaczyna. T.

***
Także mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam końcówką. Dodałam nowych bohaterów, więc możecie sprawdzić jak będą wyglądali (w tym miejscu przepraszam za postaci z Teen Wolf i Supernatural ale nie mogłam  się powstrzymać XD). Nie wiem czy w przyszłym tygodniu pojawi się rozdział, bo będę na wakacjach, ale postaram się coś dla Was napisać wcześniej i dodać. 
Miłego dnia! :* 

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 16.

W drzwiach stał Harry i Niall. Wszystko byłoby ok, gdyby Horan nie był pijany. Ledwo trzymał się na nogach. Nie mogłam uwierzyć, że doprowadził się do takiego stanu. Rozumiem, że chciał wypić, ale zawsze wiedział, kiedy przestać, żeby nie wyglądać tak, jak teraz.
-Ehmm... - zaczął Harry, ale przerwał przegryzając wargę chyba nie wiedząc co ma powiedzieć. - Nie wiem, co się z nim stało. Było w porządku, a nagle zniknął nam z oczu i znaleźliśmy go takiego przy barze. - wyjaśnił w końcu, a ja zaniemówiłam. Dlaczego on tak się upił?
-Ej, ej, ej... przecież ja wcale nie jestem pijany... - wybełkotał blondyn. Dobrze, że przynajmniej kontaktuje.
-Dobra, Harry, pomóż mu dojść do jego łóżka, a ja się nim potem zajmę. - powiedziałam w końcu. Poszliśmy z młodszym Tomlinsonem do pokoju Horana i tak, jak prosiłam, wylądował w łóżku.
-Na pewno w niczym więcej nie pomóc? Czuję się trochę winny, że go nie pilnowałem. - powiedział brunet.
-Hej, to nie twoja wina. Niall ma rozum i jest dorosły, więc sam sobie na to zasłużył. Oby kac go jutro nie opuszczał. - powiedziałam. Podziękowałam jeszcze chłopakowi, po czym zamknęłam drzwi do mieszkania na klucz, gdy wyszedł. Wróciłam do sypialni, w której był mój współlokator. Usiadł na łóżku i próbował ściągnąć z siebie koszulkę. Zamiast tego zaplątał się w nią i nie mógł sobie z nią poradzić. Zaśmiałam się, bo przypominał mi małe dziecko.
-Czekaj, pomogę ci. - powiedziałam i podeszłam do niego. Złapałam dół jego koszulki i pociągnęłam do góry. Już po chwili Niall siedział bez koszulki, a ja gapiłam się na jego nagi tors. Musiał sporo ćwiczyć, bo nie pamiętam, żeby jego mięśnie odznaczały się tak, jak teraz. Otrząsnęłam się ze swoich myśli. Złożyłam koszulkę i położyłam ją na komodę. Chłopak nic nie mówił, tylko patrzył się na mnie. Miałam na sobie naprawdę krótkie spodenki i luźną koszulkę. Czułam jak się czerwienię, ale na szczęście nie było tego widać, bo jedynym oświetleniem w pokoju była lampka przy łóżku. - Dobra, nie wiem, co sobie pomyślisz, ale muszę zdjąć ci spodnie. - powiedziałam cicho. Nie wiem czemu, ale byłam zdenerwowana. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele sobie pomagają, racja? Tylko czy ta pomoc obejmuje też rozbieranie siebie nawzajem? Ta sytuacja jest dziwna. Wszystko byłoby w porządku, gdybyśmy nie byli kiedyś parą. Czemu my jesteśmy tacy skomplikowani?... Podeszłam do niego ponownie i kucnęłam przed nim zdejmując jego buty i rozpinając rozporek. Serce wali mi, jakbym miała zaraz dostać zawału. Może naprawdę go zaraz dostanę. Policzki palą mnie z zażenowania. Do czego doszliśmy, żebym teraz w środku nocy musiała pomagać mu, bo jest nawalony w trzy dupy. Poradziłam sobie z zapięciem od jego spodni i powoli zaczęłam je zsuwać. Na szczęście Horan siedział cicho i powstrzymał się od jakichkolwiek komentarzy. Podniósł się, żebym mogła zdjąć niepotrzebny ciuch. Lekko się zachwiał, ale podtrzymałam go w pasie. Staliśmy naprzeciwko siebie. Obejmowałam go w talii, co mogło wyglądać tak, jakbym go przytulała. Napięcie między nami stale rosło, a ja nie mogłam pozbyć się dziwnego uczucia, które między nami trwało. Patrzyliśmy sobie w oczy, które teraz błyszczały. Moje przez te wszystkie emocje, które teraz krążyły, jego przez dużą dawkę alkoholu w jego żyłach. Byliśmy blisko. Za blisko, jak na przyjaciół. Odsunęłam się delikatnie, a on usiadł ponownie. Odwróciłam się od niego i zaczęłam wyjmować rzeczy z kieszeni jego spodni i kładłam je na półkę.
-Przepraszam. - wychrypiał chłopak. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że był jakiś przygnębiony. - Narobiłem ci kłopotu.
-Po prostu następnym razem tyle nie pij. - powiedziałam i powróciłam do poprzedniej czynności. Gdy skończyłam oparłam się o szafkę i popatrzyłam na Niall'a. Miał zaspane oczy i wpatrywał się we mnie.
-Jesteś z nim szczęśliwa? - zapytał mnie. Serce po raz kolejny tej nocy przyspieszyło swój rytm.
-O czym ty mówisz?
-No z Luke'iem? Jesteś szczęśliwa z Luke'iem? - zapytał całkiem poważnie. Nie wiem, czy to wina alkoholu, czy późnej godziny, ale to dość odważne pytanie jak na niego. Nie pytał mnie o innych chłopaków, oprócz tej nocy, kiedy całowaliśmy się pod klubem po tym, jak przyjechał do Manchesteru.
-Tak. Tak myślę, że jestem z nim szczęśliwa.
-Wiesz, że on cię kocha? - wyszeptał, a mnie zamurowało. Czemu on mi do cholery to mówi?
-Skąd to wiesz? - mój głos coraz bardziej zdradza moje zdenerwowanie.
-Bo patrzy na ciebie w ten sam sposób co ja. - uśmiechnął się smutno, a moje serce w tym momencie się rozpadło. Widziałam ten smutek w jego oczach. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Czy on właśnie powiedział mi, że mnie kocha? Czuję, jak powoli brakuje mi oddechu. Nie mogłam nawet nic powiedzieć. Wielka gula stanęła mi w gardle, byłam na granicy płaczu. - Odpowiesz mi na jeszcze jedno pytanie? - zapytał, a ja pokiwałam głową, mając nadzieję, że to zobaczy. - Byłaś ze mną szczęśliwa? - powiedział, a łza spłynęła po moim policzku. Jak on w ogóle może pytać o coś takiego? Usiadłam po drugiej stronie łóżka i oparłam się o ścianę.
-Dlaczego w ogóle o to pytasz? - powiedziałam po chwili. W głowie mam mętlik, moje serce dostało już chyba kilkukrotnie zawału, a łzy ciągle zbierają się w kącikach moich oczu. Co tu się do kurwy nędzy dzieje?
-Po prostu chcę wiedzieć, czy chociaż przez chwilę sprawiłem, że byłaś szczęśliwa.
-Niall, jak możesz w ogóle o to pytać? Sprawiłeś, że byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi i ciągle sprawiasz. Jesteśmy przyjaciółmi, ale to nie przeszkadza w  tym, że przy tobie zawsze jestem szczęśliwa. Cieszę się, że mam kogoś takiego jak ty przy sobie, bo jesteś najwspanialszym mężczyzną jakiego poznałam. I naprawdę nie chcę cię stracić po raz kolejny. - powiedziałam i już nie panowałam nad łzami spływającymi po moich policzkach.
-Nie stracisz mnie. Nie pozwolę na to tym razem. - obiecał, a ja nie chciałam już dłużej siedzieć w tym pomieszczeniu. Wstałam z łóżka i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko i znowu zaczęłam płakać. Nie wiem czemu. Widok Niall'a w takim stanie było czymś strasznym. I nie chodzi mi o to, że był pijany, tylko o to, że był w całkowitej rozsypce. Dopiero teraz zauważyłam, jak ciężko musiało mu być, kiedy patrzył na mnie i na Luke'a. Wiem, że to musi być dla niego okropne, ale powinien wiedzieć, że będę mogła sobie ułożyć życie z kimś innym. Ale czy ja na pewno tego chcę?

***
Dzisiaj trochę taki smutny, a to dlatego, że ja jestem smutna przez tak małą liczbę komentarzy.
Znowu mamy Nenny moments. Chciałam Wam namieszać trochę w głowach, a sprawiłam problem sobie, bo nie wiem, jak skończyć tą historię. xd I tu pytanie do Was: wolicie żeby Jenny była z Luke'iem, z Niall'em, czy z kimś jeszcze innym? Dalszy ciąg historii zależy od Was, więc liczę na Wasze zdanie.
Love y'all!

PS. Gratuluję Eragona aa która zgadła, że Niall wróci pijany. Pisałam rozdział zanim dodałaś komentarz i użyłam tego samego zwrotu, że jest nawalony w trzy dupy. xd Telepatia :P
PS.2 Zastanawiam się nad zaczęciem pracy przy nagłówkach na bloggera. Byliby jacyś chętni? Kto wie, może zacznę bawić się w szablony? :)

poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 15.

*Perspektywa Jenny*
Obudziłam się ok. 10 rano. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że jeszcze dzisiaj i jutro mam wolne od pracy. Niestety od przyszłego tygodnia kończy mi się zwolnienie lekarskie i muszę zacząć zarabiać, jeśli dalej chce studiować i wynajmować mieszkanie. Przekręciłam się na bok i spojrzałam w stronę okna. Słońce świeciło i pogoda na zewnątrz musiała być piękna. Uśmiechnęłam się szeroko. Wspomnienia z wczorajszego wieczoru przeleciały mi przez głowę. Jestem taka szczęśliwa. Walnęłam głową w poduszkę i zaczęłam się śmiać sama z siebie. Zachowuję się jak dziecko, które dostało od rodziców najlepszą zabawkę. Stwierdziłam, że muszę powoli wstawać z łóżka. Mimo, że chciałam przeleżeć tu cały dzień, musiałam jechać na zakupy, bo nasza lodówka zaczynała świecić pustkami, a nadeszła moja kolej na kupienie jedzenia. Wyjęłam spod poduszki telefon i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, gdy odblokowałam ekran.

Luke: Hej Piękna xx Mam nadzieję, że spotkam się dzisiaj ze swoją dziewczyną ;)

Jego dziewczyna... Czy to normalne, że ciągle nie mogę w to uwierzyć?

Ja: Hej x Ja mam nadzieję, że mój chłopak wybierze się dzisiaj ze mną na zakupy, bo niedługo umrę śmiercią głodową :D
Luke: O nie! Nie mogę do tego dopuścić! O której mam po Ciebie przyjechać? xo
Ja: Daj mi 40 minut ;)

Po odłożeniu telefonu i zdaniu sobie sprawy, że mam tylko 40 minut na doprowadzenie się do ładu zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety, wróciłam do pokoju i ubrałam się w jakieś ciuchy, które nawet do siebie pasowały. Nałożyłam na twarz lekki makijaż i 10 minut przed czasem byłam gotowa. Zajrzałam do lodówki i zastanowiłam się, co mogę kupić, gdy dostałam wiadomość, że Luke już na mnie czeka. Wyszłam na dwór i zaczęłam się śmiać.
-No heeeej. - powiedział wysokim głosem i wychylając się przez okno zrobił jakąś dziwną minę. Nie wierzę, że jestem z tym wariatem.
-Uważaj, żebyś nie wypadł z tego samochodu. - zaśmiałam się i pokazałam mu język. Wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Podeszłam do niego, a on złapał mnie w talii i przyciągnął do pocałunku. Delikatny i krótki buziak, a i tak zwalił mnie prawie z nóg. Uśmiechnął się do mnie szeroko. Weszłam do auta, a on tuż za mną.
-To gdzie najpierw? - zapytał.
-Tesco. - powiedziałam i ruszyliśmy w drogę.
Po dwóch godzinach zakupów, nie tylko spożywczych, wylądowaliśmy w kawiarni na lodach. Pogoda była piękna, więc postanowiliśmy iść na spacer po parku. Samochód zostawiliśmy na parkingu i weszliśmy na teren parku. Szliśmy jego alejkami trzymając się za ręce, a przez moje ciało ciągle przechodziły dreszcze, bo chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że Luke jest tak blisko mnie. Oczywiście z tym chłopakiem nie można się nudzić i już po chwili zaczął biegać i skakać wokół mnie, jak jakieś dziecko. W końcu się uspokoił.
-To co robimy? - zapytał i uśmiechnął się. Szedł tyłem, a ludzie patrzyli na niego, jak na idiotę.
-Proponuję wrócić do mojego mieszkania i zawieźć zakupy, a potem coś wymyślimy. - powiedziałam
-Ok, skarbie. - powiedział i podszedł do mnie, żeby złożyć krótkiego buziaka na moich ustach, a ja się po prostu rozpływam, bo to niemożliwe, żebym była z tym najukochańszym wariatem. Złapał moją dłoń i ruszyliśmy w stronę jego samochodu. Po 10 minutach byliśmy już u mnie i rozpakowywaliśmy produkty z toreb.
-Ej, a gdzie tak właściwie jest Niall? - zapytał mnie Luke. W sumie nie zastanawiałam się nad tym cały dzień. Jest sobota, a zazwyczaj wtedy siedział w domu i leżał kilka godzin albo w swoim pokoju, albo na kanapie. Jak wstałam to też go nie widziałam. Byłam tak zajęta Hemmingsem, że zapomniałam o swoim przyjacielu.
-Nie wiem. To dziwne, że go nie ma. Zaraz do niego napiszę. - powiedziałam i wyjęłam z torebki swój telefon.

Ja: Gdzie jesteś? Nic nie mówiłeś, że wychodzisz. :)
Niall: Jestem na mieście. Przyjechał mój brat :)
Ja: To super! Jeśli chcesz, przyprowadź go tutaj :)

-I co? - zapytał Luke. Powiedziałam mu to, co napisał Horan. Kiwnął tylko głową i poszliśmy do mojej sypialni. - Uwielbiam spędzać z tobą czas, ale zakupy są po prostu wyczerpujące. - powiedział i rzucił się na moje łóżko. Zaśmiałam się i położyłam się obok niego. Przyciągnął mnie do siebie i objął swoją ręką. Wtuliłam się w jego ciało i zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Nie wiem, przez ile czasu tak leżeliśmy. - Tęskniłem za czymś takim, odkąd wyjechałaś z Santa Cruz tamtego lata. - wyszeptał cicho.
-Nie miałeś od tamtej pory nikogo? - zapytałam z czystej ciekawości.
-Nie, przynajmniej nikogo, z kim łączyłoby mnie coś poważnego. Spotykałem się z innymi dziewczynami kilka razy, ale to po prostu nie było to. A ty? Miałaś kogoś?
-Tak. Spotykałam się z jednym chłopakiem przez około dwa miesiące, ale zerwaliśmy, bo był zazdrosny o Niall'a i posądził mnie o zdradę z nim. Oczywiście do niczego takiego nie doszło. - wyjaśniłam.
-Co cię łączy z Niall'em? - spytał, a moje serce gwałtownie przyspieszyło swoje bicie.
-Co masz na myśli? - spytałam starając się wyjść z tej sytuacji. Nie chcę, żeby dowiedział się teraz o mnie i Horanie. Przynajmniej nie w najbliższym czasie.
-Znaczy wiem, że jesteście przyjaciółmi, ale jak to się stało, że razem mieszkacie?
-Znaliśmy się z Niall'em od małego. Nie zawsze było między nami kolorowo, ale w końcu doszliśmy do porozumienia. Ja przyjechałam rok wcześniej niż Niall do Manchesteru, a gdy przyjechał tu z chłopakami i nie miał, gdzie mieszkać poza jakimś tanim hotelem, zaproponowałam mu wspólne mieszkanie. Powoli nie było mnie na nie stać, bo takie mieszkanie dla jednej osoby nie jest wcale takie tanie, więc wyszło to dobrze dla obojga z nas. Przy okazji nie muszę spędzać sama dni i wieczorów, bo zawsze mam z kim pogadać. - uśmiechnęłam się do chłopaka. Odwzajemnił to i przekręcił się tak, że wisiał teraz nade mną. Przybliżył swoją twarz do mojej i powoli zaczął mnie całować. Odwzajemniłam pocałunek i przyciągnęłam go za szyję, by był jeszcze bliżej mnie. Motyle w moim brzuchu ożyły po raz kolejny i urządziły sobie tam niezłą imprezę.Po chwili Luke położył się obok mnie i ciągle mnie przytulając składał delikatne pocałunki na mojej szyi. Po moim ciele przebiegał przyjemny dreszcz. Poczułam na moim ciele gęsią skórkę i zauważyłam, jak chłopak uśmiecha się na moją reakcję na jego dotyk. Nie mogę nic na to poradzić, bo to wciąż niewyobrażalne dla mnie, że Hemmings jest tak blisko. To jak sen, z którego nie chcesz się obudzić, bo to wszystko jest zbyt piękne. Po roku się spotkaliśmy i teraz w końcu nasza historia skończyła się tak, jak powinna. Już tamtego lata czułam coś do Luke'a, ale teraz to jest o wiele silniejsze. Cieszę się, że mam go przy sobie.
Po około godzinie leżenia i nic nie robienia, poza rozmową i całowaniem, postanowiliśmy zrobić coś kreatywnego. Chcieliśmy zrobić obiad, ale nie mieliśmy pomysłu co moglibyśmy ugotować, więc skończyło się na zamówieniu pizzy. Hemmings nie mógł wysiedzieć w spokoju i zaczął robić mi zdjęcia jak jem. Rzucałam w niego poduszką, ale to go nie powstrzymywało. W końcu podszedł do mnie i zaczął robić ze mną selfie.
Reszta dnia minęła dość szybko. Gdy Luke musiał wyjść na swój koncert, ja zostałam w domu i zaczęłam oglądać mój serial. Zaczęłam zasypiać, kiedy usłyszałam otwierające się drzwi do mieszkania. Wstałam i wyszłam na korytarz. Widok, który zastałam zaskoczył mnie bardziej niż bym przypuszczała.

Rozdział 14.

*Perspektywa Niall'a*
Nie wierzyłem... Nie wierzyłem w to, co widziałem na własne oczy. To nie mogło być prawdą. Widzieć  w objęciach innego mężczyzny, kiedy się całowali. To tak, jakby ktoś wbił ci nóż prosto w serce. Czułem, jak wszystko w środku mnie zaczyna się gotować, a każdy mięsień mojego ciała spiął się i nie mógł rozluźnić. Nie wiem, czemu tak zareagowałem. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. Cholernymi przyjaciółmi, którzy mieszkają pod jednym dachem i udają, że wszystko gra. A nic nie jest tak, jak powinno. To ja powinienem stać tam zamiast Luke'a. Ale wyjaśniliśmy sobie, że przyjaźń jest dla nas odpowiednią relacją. Z resztą, czemu ja się w ogóle dziwię. Sam przyszedłem dzisiaj z Lydią. Liczyłem, że przy niej zapomnę o Jenny. Niestety... Nigdy nie wierzyłem w to, co mówili ludzie, ale to chyba prawda. Pierwsza miłość nie umiera. A to Janie była moją pierwszą miłością. Mogę mieć wiele dziewczyn, ale to o Stinson będę pamiętał zawsze i wszędzie.

Nasze "gołąbeczki" w końcu się od siebie oderwały i oboje zadowoleni przyszli do nas. Luke wziął Jenny na kolana i objął ją w pasie. Tak, jak ja to kiedyś robiłem. Moje serce przyspieszyło swoje bicie.
-Wszystko w porządku? - spytała Lydia. Nawet ona widzi, że coś jest nie tak. Nie mówiłem jej o moim związku ze Stinson. Nie widziałem w tym sensu. Wolałem przemilczeć temat, niż wysłuchiwać jaki to bezmyślny jestem mieszkając ze swoją byłą. Bo tak zapewne by zareagowała.
-Tak, wszystko ok. - uśmiechnąłem się do niej najlepiej, jak potrafiłem w tej sytuacji.
-Więc wy dwoje... Jesteście parą? - usłyszałem jak Katy zadaje pytanie i postanowiłem trochę ich podsłuchać.
-Emmm... na to wygląda. - uśmiechnęła się szeroko Jenny przytulając się mocniej do swojego chłopaka. Hemmings pocałował ją w policzek. To okropne widzieć ich takich szczęśliwych. Jedna myśl nie dawała mi spokoju....
Czy ze mną też była taka szczęśliwa?

Po spędzeniu około dwóch godzin w pubie postanowiliśmy iść do klubu. Wszyscy świetnie się bawili, oprócz mnie oczywiście. Zatańczyłem kilka piosenek z moją dzisiejszą partnerką, bo nie chciałem, żeby ona tak, jak ja miała zepsuty wieczór... tydzień... miesiąc... życie. Widziałem, jak razem tańczyli, jak składali sobie pocałunki, jacy byli szczęśliwi. To bolało. Tak kurewsko bolało. A najgorsze było to, że nie umiałem sobie z tym poradzić. Mogłem wlewać w siebie alkohol, ale nawet on dzisiaj na mnie nie działał. Nie mogłem już znieść tego widoku i szybko wyszedłem na dwór. Na szczęście na ulicy było tylko kilka wstawionych osób, które nie zwróciły na mnie najmniejszej uwagi.
Oparłem dłonie o mur i zacząłem głęboko oddychać. Nawet to chłodne kwietniowe powietrze mi w niczym nie pomogło. Nie potrafiłem się uspokoić. W pewnej chwili usłyszałem, jak drzwi otwierają się i ktoś do mnie powoli podchodził.
-Stary, wszystko w porządku? - do moich uszu dobiegł głos Zayn'a. Jeszcze jego tu brakowało. Nie odpowiedziałem mu. Walnąłem pięścią w ścianę i oparłem się o nią plecami. - Chodzi o Jenny? - zapytał ponownie, a ja parsknąłem śmiechem.
-Myślisz, że chcę z tobą o tym gadać? Jesteś ostatnią osobą na tej pieprzonej ziemi, z którą mógłbym o niej rozmawiać. - powiedziałem wściekły.
-Ej, wyluzuj. Po prostu się martwię. - stanął obok mnie. Odwróciłem się do niego i złapałem go za jego koszulkę ciągnąc ją do góry.
-Ty? Ty się martwisz? - zaśmiałem mu się prosto w twarz. - Było się, kurwa, martwić, jak powiedziałeś Janie o tym pieprzonym zakładzie! To wszystko to twoja wina! Zjebałeś to wszystko, włączając do tego moje cholerne życie, które bez niej nie ma sensu. A teraz przez ciebie muszę patrzeć, jak obściskuje się z Luke'iem. Ale co cię to, kurwa, obchodzi. Dla ciebie najważniejsze jest cierpienie wszystkich dookoła. Gratulacje, dopiąłeś swego. Zniszczyłeś mnie do końca. - powiedziałem i puściłem go. W końcu po tych dwóch latach milczenia mogłem mu to wygarnąć. Nie potrafiłem dłużej trzymać tego w sobie. Wszedłem do środka klubu i oznajmiając reszcie, że źle się czuję wziąłem swoje rzeczy. Lydia stwierdziła, że wróci ze mną, więc oboje wyszliśmy. W drzwiach minąłem Malika, którego zmroziłem spojrzeniem i nic więcej nie mówiłem. Rudowłosa starała się mnie jakoś rozśmieszyć i pocieszyć. Szczerze mówiąc to trochę się jej udało. Naprawdę świetna z  niej dziewczyna, ale nie widzę jej ze mną jako pary. Jest dobrze tak, jak jest teraz. Spotykamy się, piszemy ze sobą, ale żadne z nas nie oczekuje niczego więcej. Czyste koleżeństwo.
Po odprowadzeniu jej do domu, przytuliłem ją i wróciłem do mojego mieszkania. Teoretycznie to mieszkanie Jenny, ale mieszkam tu od prawie dwóch miesięcy, więc traktuje je już jak swój własny dom. Już z zewnątrz widziałem, że Janie jeszcze nie wróciła. Nie dziwię się. W normalnej sytuacji też siedział bym do białego rana, zwłaszcza, że jutro jest sobota. Otworzyłem drzwi i oświetliłem sobie drogę do kuchni. Wyjąłem z lodówki sok pomarańczowy i wypiłem trochę. Poszedłem do sypialni po czystą bieliznę i po wzięciu orzeźwiającego prysznica, położyłem się na kanapie. Włączyłem telewizję i skakałem po programach szukając czegoś, co mnie zaciekawi. W końcu znalazłem dobry film i zacząłem go oglądać. Po jakiś 40 minutach usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili zza ściany wyłoniła się postać Janie. Była szeroko uśmiechnięta i trochę pijana. Nieźle się dzisiaj bawiła.
Zaczęła tańczyć w korytarzu, ale gdy na mnie spojrzała lekko spoważniała.
-Niall... - zaczęła i spojrzała na mnie spod oka uśmiechając się ciągle. Może i jestem zdenerwowany, ale jej mina sprawiła, że nie miałem wyjścia i musiałem się lekko zaśmiać.
-Hmm...?
-Leżysz na kanapie...
-No i? - zapytałem zdezorientowany.
-W samych bokserkach. - dokończyła śmiejąc się.
-Ohh, nie mów, że ci to przeszkadza. - przewróciłem oczami i wróciłem do oglądania filmu.
-Ciekawe co ty byś powiedział, gdybym ja paradowała po mieszkaniu w samych gaciach. - oburzyła się. Spojrzałem na nią zdziwiony, a potem szeroko się uśmiechnąłem.
-Tak szczerze mówiąc to...
-Nie! - krzyknęła i pokazała mi ręką, żebym nie kończył swojej wypowiedzi. - Naprawdę, nie chcę tego usłyszeć. Wy faceci i wasze brudne myśli. - zaśmiała się i weszła wgłąb mieszkania. Po chwili usłyszałem dźwięk wody, więc zapewne brała prysznic. Wróciła po około 20 minutach i usiadła na fotelu.
-Nial... - zagadała.
-Co jest?
-Słuchaj... Bo ta sytuacja jest trochę dziwna, a ja chce być z tobą uczciwa, bo jesteś moim przyjacielem. - zaczęła nieśmiało, a ja już się domyślałem, o czym chce rozmawiać.
-O co chodzi?
-O Luke'a i mnie. Nie masz nic przeciwko? - zadała to pytanie. I nadeszła ta chwila, w której nie wiedziałem, co powiedzieć. Wyznać prawdę, że ten widok po prostu złamał mi serce i nie mam ochoty widzieć ich razem, czy po prostu powiedzieć, że życzę im szczęścia i tyle. Żadna z opcji mi nie odpowiadała. Musiałem powiedzieć prawdę, ale taką, która nie zniszczyłaby naszej relacji.
-Posłuchaj... - zacząłem siadając na kanapie. - Też nie chcę, żeby między nami coś się zepsuło, bo po tych dwóch latach milczenia naprawdę cieszę się, że w końcu byliśmy w stanie się dogadać. I co do tematu Luke'a. Dla mnie najważniejsze jest twoje szczęście. Jeśli jesteś z nim szczęśliwa to nie mam nic przeciwko. Ale jeśli spróbuje cię skrzywdzić, to nie ręczę za siebie. - powiedziałem, a ona po prostu usiadła obok mnie i mnie przytuliła. Oddałem uścisk i siedzieliśmy tak chwilę.
-Dziękuję, Niall. Jesteś najlepszy.

***
Czternastka jest dla mnie wyjątkową liczbą i chciałam, żeby na blogu było wyjątkowo, dlatego perspektywa Niall'a. Hope you like it. :)

poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 13.

Weszliśmy do środka knajpy i jak się okazało, chłopaki z zespołu Nialla byli wcześniej i zajęli nam miejsce. Siedziałam z brzegu obok Louis'a. Dziękowałam Bogu, że mnie zawołał i kazał usiąść obok siebie, bo kolejne wolne miejsce było obok Niall'a i jego koleżanki. A jak wszyscy się domyślają ostatnią rzeczą jakiej bym dzisiaj chciała jest siedzenie obok nich. Louis idealnie mi ich zasłaniał, więc wyczuwałam, że ten wieczór będzie jednak dobry. To moje pierwsze wspólne wyjście ze znajomymi po kontuzji i mam zamiar świetnie się bawić, nawet ze świadomością, że Niall bawi się świetnie ze swoją rudą dziewczyną. Wyglądała trochę na samolubną dziewczynę, ale nie będę jej oceniać bez jakiegoś bliższego poznania. O ile Niall nas w ogóle ze sobą pozna. Nie zamierzam się wyrywać. Mam już sporo przyjaciół i ona nie musi koniecznie należeć do ich grona.
-O czym tak myślisz? - zapytał w końcu Louis. Uśmiechnęłam się do niego.
-A o wszystkim i o niczym. - powiedziałam.
-Spokojnie, to tylko znajomi. Niall na razie nie mam większych planów wobec niej. - wyszeptał mi do ucha.
-C-co? O czym ty mówisz? Ja nie... Ja nie myślałam o nich... - jąkałam się.
-Niektórzy tego nie widzą, ale przede mną nie musisz udawać, kochana. Ja widzę wszystko. - puścił mi oczko. - Widzę też, że coś jest na rzeczy z Luke'iem. Co jest między wami?
-Ughh... długa historia. - wzdychnęłam.
-Zawsze możesz ją streścić.
-No dobra... Poznaliśmy się w Santa Cruz w zeszłym roku na wakacjach. Spotykaliśmy się codziennie i ostatniej nocy jakby udawaliśmy parę. W sumie nie musieliśmy udawać, bo naprawdę coś między nami było. Potem wyjechałam i od tamtej pory nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu, dopóki miesiąc temu nie spotkaliśmy się przypadkiem w kawiarni. Od spotkania ciągle się widujemy, opiekował się mną jak miałam nogę w gipsie. To anioł, nie człowiek. - opowiedziałam uśmiechając się praktycznie cały czas.
-Czekaj, czekaj... czujesz to? - powiedział i zaczął coś wąchać.
-Co?
-Love is in the air! - zaśpiewał, a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem, bo, jak kocham Boga, on jest taki zabawny. Wszyscy na nas spojrzeli.
-Co Wam tak wesoło? - zapytał zgryźliwie Zayn. Tak, on chyba ciągle mnie nie lubi. Cóż, spadaj na bambus, Malik! Mam cię głęboko tam, gdzie ludzki wzrok nie sięga.
-A co? Nie możemy się dobrze bawić? - spytał Louis, pokazując mu język. Nikt potem nam nie zwrócił uwagi. Lubiłam rozmawiać ze starszym Tomlinsonem. Mimo, że Harry i Louis byli braćmi to jednak dużo ich różniło. Louis był słodki, zabawny i dowcipny, ale gdy było trzeba był poważny, opiekuńczy, kochany. Dlatego traktowałam go jak mojego starszego brata. Co by się nie działo wiem, że on zawsze byłby przy mnie.
Światła na sali delikatnie przygasły, a scena rozbłysła w blasku reflektorów. OK, zaczyna się koncert.
-Witamy wszystkich! Jesteśmy 5 Seconds Of Summer i mamy zamiar dać tu czadu! - wykrzyczał Michael po tym jak wszyscy weszli na scenę. Zaczęli grać, a ja po prostu nie mogłam napatrzeć się na Luke'a, gdy grał i śpiewał.
To coś niesamowitego widzieć, jak człowiek zatraca się w czymś, co tak bardzo kocha. Cieszę się razem z nim, że spełnia swoje marzenia i może grać przed publicznością. A trzeba przyznać, że ludzi dzisiaj jest mnóstwo. Może ktoś w końcu ich zauważy i pozwoli rozwinąć ich karierę.
Chłopaki grali przez 1,5 godziny. Koncert już powinien się skończyć, gdy nagle Luke przemówił do mikrofonu.
-Mam nadzieję, że wam się podobało. Na koniec zagramy specjalną piosenkę. Mam nadzieję, że ta osoba będzie wiedziała, że chodzi o nią. Jest dla mnie bardzo ważna i liczę, że też nie jestem jej obojętny. Dziękujemy wszystkim jeszcze raz. Ostatni utwór: Wrapped around your finger. - powiedział i na sam koniec spojrzał na mnie posyłając mi nieśmiały uśmiech. Serce zaczęło walić mi szybciej i mocniej. O. Mój. Boże.
Chłopaki zaczęli grać, a ja myślałam, że zaraz zejdę na zawał. Jezu Chryste, co Luke wymyślił?!


Throwing rocks at your window at midnight
You met me in your backyard that night
In the moonlight you looked just like an angel in disguise
My whole life seemed like a postcard.

Michael zaśpiewał. Hej! Tu nie ma nic o mnie! Dzięki Ci Boże. Trochę się uspokoiłam, ale nie na długo. Po chwili zaczął śpiewać Luke, a ja czułam się, jakbym miała za chwilę umrzeć.

You were mine for a night,
I was out of my mind.
You were mine for a night

Słodki Jezu, przecież to ja. To ja byłam jego na jedną noc. Wtedy... To było wtedy w Kaliforni...

I don’t know how to say goodbye.

To były jego słowa, kiedy się żegnaliśmy! Dokładnie to mi wtedy powiedział! Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę.

Making all our plans in the Santa Cruz sand that night.

Santa Cruz... On naprawdę zaśpiewał Santa Cruz...

I thought I had you in the palm of my hand that night.

Ta noc... To wszystko stało się tej jednej nocy...

Screaming at the top of my lungs til my chest felt tight.
I told myself that I’m never gonna be alright.

To wszystko... To wszystko to dokładnie jego pieprzone słowa. "Nigdy nie będzie w porządku". On to wszystko powiedział! Otworzyłam buzię w szoku i szybko zasłoniłam ją dłonią. W oczach zebrały mi się łzy. On to zrobił dla mnie... 

I’m wrapped around your finger.

Nie wierzę, nie mogę uwierzyć w to wszystko. To nie dzieje się naprawdę. Pokręciłam głową. To jakiś chory sen. Ale jeśli to sen, ja nie chcę się z niego budzić. To jak jakieś cholerne spełnienie marzeń. Serce waliło mi jeszcze szybciej niż wcześniej, ale miałam to w nosie. 
5SOS skończyło grać i po podziękowaniu publiczności zaczęli schodzić ze sceny. Wstałam i szybko podbiegłam do Luke'a, który stał jeszcze z chłopakami. Pociągnęłam go za koszulkę tak, żeby się zniżył i łapiąc go za szyję pocałowałam.
Pocałowałam go najlepiej, najmocniej, najczulej jak tylko potrafiłam. I nie próbuję nawet się tłumaczyć, dlaczego to zrobiłam. Chciałam poczuć się tak, jak wtedy tej jednej nocy. Hemmings podniósł mnie tak, że mogłam owinąć jego biodra swoimi nogami, nie przerywając mnie całować. Czułam jak wszystkie motyle w moim brzuchu ożywają i to za sprawą tego australijskiego chłopaka. Oderwaliśmy się od siebie, a na plecach mogłam wyczuć spojrzenia wszystkich z naszej paczki. Luke oparł swoje czoło o moje.
-Bądź moja... Ale tym razem nie tylko na jedną noc... - wyszeptał.
-Jestem twoja, ponieważ owinąłeś mnie wokół swojego palca...

***
Tak jak obiecałam, jest poniedziałek = jest rozdział. Taaak... wyobrażam sobie, jak wszyscy fani Nenny mnie teraz hejtują. :c Ale hej! Juke też jest fajną parą! :D 
Do zobaczenia za tydzień! :* Komentujcie, proszę!

PS. Bardziej podoba Wam się wersja opowiadania z dodatkową grafiką czy bez?