Serce przyspieszyło swoje bicie. Płuca przyjmowały większą ilość tlenu niż zazwyczaj. Ręce zaczęły trząść się coraz mocniej. Patrzyłam w ekran telefonu i nie byłam w stanie uwierzyć w to, co widzę. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to to, że jest to prawdopodobnie pomyłka. Lecz po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to niemożliwe. Kto jechałby akurat teraz do Londynu i miałby mój numer telefonu. Prawdopodobieństwo jest zbyt małe. Ktoś musiał mnie obserwować. Ktoś wiedział o mnie więcej i to wcale mnie nie uspokajało. Kim do cholery jest "T."? I skąd on wie o mnie aż tyle? A może to Arthur? Nie, niemożliwe. Niall miał skończyć z nim i z całym jego gangiem. Z resztą Arthur nie jest na literę "T". Zapytam Horana o niego, kiedy się zobaczymy. Schowałam telefon do torby i włączyłam muzykę na mojej mp4. Nie będę zwracać na to uwagi. Ta wiadomość to tylko próba zastraszenia i nie mam zamiaru się tym przejmować. Zaczęłam wakacje i zamierzam dobrze spędzić ten czas.

Taksówka zatrzymała się pod moim domem. Zapłaciłam kierowcy, a on wyciągnął moje walizki z bagażnika
Stanęłam przed domem i uśmiechnęłam się, bo to jest to, czego pragnęłam od dawna. Dom. Żadnych zmartwień, żadnych problemów. Ja i moja rodzina. Podeszłam bliżej i zapukałam do drzwi. Wcześniej weszłabym do środka bez żadnych ceregieli, ale teraz czuję się tutaj tak... obco. Mama otworzyła drzwi i od razu mnie przytuliła.
-Jenny... jak dobrze Cię widzieć w domu. - powiedziała, a ja poczułam coś mokrego na moim policzku. Oczywiście, mama musiała się popłakać.
-Ciebie też. - odpowiedziałam.
-Dobrze, wchodź do środka. Taty na razie nie ma, będzie wieczorem. Weź swoje rzeczy i rozpakuj się, albo możesz zrobić to później. Może odpocznij? - zaczęła mówić, a ja się zaśmiałam. Brakowało mi jej tak bardzo.
-Mamo, spokojnie. Potrafię o siebie zadbać. Pójdę do pokoju się rozpakować. - powiedziałam. Wzięłam walizki i weszłam na górę do mojego pokoju. Zostawiłam wszystko w drzwiach i położyłam się na moim łóżku. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą. Wszyscy zawsze powtarzają, że chcą wyjechać od rodziny, ale jednak zawsze wraca się do niej z radością i pewnością, że przyjmą nas z miłością o otwartymi ramionami. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam że mam dwie wiadomości.
-Ciebie też. - odpowiedziałam.
-Dobrze, wchodź do środka. Taty na razie nie ma, będzie wieczorem. Weź swoje rzeczy i rozpakuj się, albo możesz zrobić to później. Może odpocznij? - zaczęła mówić, a ja się zaśmiałam. Brakowało mi jej tak bardzo.
-Mamo, spokojnie. Potrafię o siebie zadbać. Pójdę do pokoju się rozpakować. - powiedziałam. Wzięłam walizki i weszłam na górę do mojego pokoju. Zostawiłam wszystko w drzwiach i położyłam się na moim łóżku. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą. Wszyscy zawsze powtarzają, że chcą wyjechać od rodziny, ale jednak zawsze wraca się do niej z radością i pewnością, że przyjmą nas z miłością o otwartymi ramionami. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam że mam dwie wiadomości.
Luke: Kochanie, już jesteś w Londynie? Odezwij się, zaczynam się martwić xx
Niall: Jak Londyn? Coś zmieniło się od ostatniego czasu? :) Pozdrów swoich rodziców. x
Postanowiłam najpierw odpisać Niall'owi.
Ja: Wszystko po staremu :) tylko brakuje mi tutaj takiego chłopaka, mam nadzieję, że niedługo mój przyjaciel mnie odwiedzi :D
Po wysłaniu sms-a wykręciłam numer Luke'a. Usłyszałam trzy sygnały i w końcu odebrał telefon.
-Dzięki Bogu, że się odezwałaś. Już miałem tam do Ciebie jechać. - powiedział na samym wstępie.
-Wiesz co? Zwykłe "hej kochanie" byłoby lepsze. - zaśmiałam się.
-Ok, ok. Już się poprawiam. Hej kochanie.
-Cześć. Widzisz? Od razu lepiej. A po drugie nie masz się czym martwić, bo umiem sobie radzić, a podróż pociągiem nie jest aż tak niebezpieczna. W ogóle to już jestem w domu.
-Tak? I jak?
-Super. Tęskniłam strasznie. Taty jeszcze nie ma, będzie dopiero wieczorem. Muszę się jeszcze rozpakować.
-Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Nie przeszkadzam Ci, idź się rozpakuj i spędź trochę czasu z mamą. Tęsknię już za Tobą.
-Ja za Tobą też. Odezwę sie później. Pa. - rozłączyłam się. Naprawdę zaczynam za nim tęsknić. Widziałam go parę godzin temu, a już bym chciała go zobaczyć. W końcu tak działa miłość. Miłość?! Czy ja właśnie przyznałam się, że go kocham. Nie wiem... możliwe... Wkładałam rzeczy do szafek, gdy usłyszałam wibracje w telefonie. Powiadomienie na Facebooku. Zaproszenie na spotkanie z moją klasą w przyszłą sobotę w klubie w centrum Londynu. Kliknęłam od razu "Wezmę udział". Co mi szkodzi? Może być bardzo ciekawie...
-Dzięki Bogu, że się odezwałaś. Już miałem tam do Ciebie jechać. - powiedział na samym wstępie.
-Wiesz co? Zwykłe "hej kochanie" byłoby lepsze. - zaśmiałam się.
-Ok, ok. Już się poprawiam. Hej kochanie.
-Cześć. Widzisz? Od razu lepiej. A po drugie nie masz się czym martwić, bo umiem sobie radzić, a podróż pociągiem nie jest aż tak niebezpieczna. W ogóle to już jestem w domu.
-Tak? I jak?
-Super. Tęskniłam strasznie. Taty jeszcze nie ma, będzie dopiero wieczorem. Muszę się jeszcze rozpakować.
-Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Nie przeszkadzam Ci, idź się rozpakuj i spędź trochę czasu z mamą. Tęsknię już za Tobą.
-Ja za Tobą też. Odezwę sie później. Pa. - rozłączyłam się. Naprawdę zaczynam za nim tęsknić. Widziałam go parę godzin temu, a już bym chciała go zobaczyć. W końcu tak działa miłość. Miłość?! Czy ja właśnie przyznałam się, że go kocham. Nie wiem... możliwe... Wkładałam rzeczy do szafek, gdy usłyszałam wibracje w telefonie. Powiadomienie na Facebooku. Zaproszenie na spotkanie z moją klasą w przyszłą sobotę w klubie w centrum Londynu. Kliknęłam od razu "Wezmę udział". Co mi szkodzi? Może być bardzo ciekawie...
Wieczorem tata wrócił do domu. Przywitałam się z nim i razem zjedliśmy kolację. Ciągle rozmawialiśmy, albo o mojej szkole, albo o ich pracy. Byli ze mnie dumni, że tak dobrze zdałam egzaminy.
-Jenny, mamy dla Ciebie niespodziankę. - zaczęła mama.
-Od przyszłego tygodnia mamy urlop, więc postanowiliśmy wyjechać nad morze. Oczywiście z Tobą. - dokończył tata, a ja zaniemówiłam. Ok, tęskniłam za rodzicami i w ogóle, ale nie wyobrażam sobie spędzić z nimi wakacji. Ostatnio byłam z nimi w Santa Cruz i przysięgam, że gdyby nie Luke to wróciłabym do domu wcześniej niż było to zaplanowane. Mam przecież 20 lat i nie mam zamiaru chodzić wszędzie z nimi jak małe dziecko.
-Wiecie co, bez obrazy, ale nie wyobrażam sobie jechać z wami nad morze na tydzień bez żadnego towarzystwa w moim wieku. - powiedziałam, a oni uśmiechnęli się szeroko. Dziwne.
-Pomyśleliśmy o tym. Na przeciwko nas jakiś czas temu wprowadziła się rodzina. Zaprzyjaźniliśmy się z nimi i mają jechać z nami. Mają syna w twoim wieku i liczymy na to, że się dogadacie. Oczywiście, jeśli chcesz to możemy wszystko odwołać. - odparł tata. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Nie jestem jakoś pozytywnie nastawiona do tego wyjazdu, ale skoro rodzice już to wszystko zaplanowali to nie chcę im sprawić przykrości.
-No ok, zgoda. - westchnęłam i wymusiłam uśmiech. To może okazać się trudny tydzień.
-Super! - krzyknęła mama, klaszcząc w dłonie, a ja aż podskoczyłam z szoku. - Kto wie, może spędzisz miło czas, jak wtedy z tym chłopakiem z Australii. - puściła mi oczko. Och, zapomniałam im powiedzieć...

-Co?! Jak to?! - powiedzieli równe moi rodzice.
-Spotkaliśmy się kilka miesięcy temu w kawiarni w Manchesterze. Przyjechał tam z zespołem i grają w jednym z tamtejszych barów. No i teraz jesteśmy parą.
-Czemu go tu nie przywiozłaś? - oburzyła się moja rodzicielka.
-Nie ma czasu przez występy, a z resztą serio chcielibyście go poznać?
-No jasne, że tak. Muszę lepiej poznać chłopaka mojej córki. - zaśmiał się tata.
-Ok, zobaczę co da się zrobić i może przyjedzie na kilka dni. - powiedziałam. To byłoby naprawdę świetne, mieć Luke'a tutaj przy sobie w Londynie.
Po sprzątnięciu po kolacji, wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Chciałam od razu zaproponować Luke'owi przyjazd tutaj, więc wysłałam mu wiadomość.
Ja: Skype? xx
Nie musiałam długo czekać. Odebrałam połączenie, a uśmiech pojawił mi się na twarzy, bo widok Hemmo z głupią miną nawet przez telefon poprawia mi humor.
-Aaa! W końcu cię widzę! - wykrzyczał, a ja zaśmiałam się głośno.
-Ćpałeś coś?
-Nie, tak działa na mnie miłość. - zaśmiał się, a ja zaczęłam szybciej oddychać, bo on powiedział miłość. Co do cholery jest ze mną nie tak?
-Słuchaj, moi rodzice chcą Cię poznać i zapraszają cię do nas. - powiedziałam.
-W tym tygodniu mamy sporo wolnego, więc jakbym dobrze pogadał z chłopakami to może mógłbym przyjechać.
-Serio? Byłoby super! - powiedziałam. Przez następne pół godziny rozmawialiśmy, śmieliśmy się lub po prostu milczeliśmy. Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Przez całą noc nurtowało mnie jedno pytanie. Czy to co łączy mnie z Luke'iem to miłość?
***
I'm back! Trochę czasu minęło, ale nie miałam czasu i ogólnie pomysłu na ten rozdział. Dlatego jest taki... nijaki. W niedzielę postaram się dodać coś lepszego. ;) Kocham Was! xx
I'm back! Trochę czasu minęło, ale nie miałam czasu i ogólnie pomysłu na ten rozdział. Dlatego jest taki... nijaki. W niedzielę postaram się dodać coś lepszego. ;) Kocham Was! xx