niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 24 cz.1.

Od razu po wejściu do budynku wylądowaliśmy w salonie. Rozejrzałam się z czystej ciekawości. Nic nie rzuciło mi się w oczy. Niewielka kanapa na środku pokoju, telewizor na ścianie i mała komoda. Wyglądało to na zwykły pokój jakiejś małej rodziny. Stałam po środku, kiedy Niall wyjaśniał mężczyźnie z czym dokładnie mamy problem. Ten tylko kiwał głową i zagryzał wargę, jakby naprawdę nad czymś się mocno zastanawiał.
-W tym przypadku trzeba wytoczyć większe działa. - powiedział, a ja momentalnie się spięłam i spojrzałam na niego przerażona. Co on kombinuje? I czemu mam wrażenie, że to coś będzie zawierało oszustwa i przestępstwa? - Spokojnie, mała. - powiedział delikatnie, a ja mogę przysiąc, że moje nogi się ugięły. On jest taki onieśmielający. - Chodź, pokażę ci ciekawszą część tego domu. - mówiąc to, objął mnie w talii, a spojrzałam w dół uświadamiając sobie, że jego ręka jest nisko. Zdecydowanie za nisko. W tym momencie Niall kaszlnął.
-Dean, rybka lubi pływać. - powiedział blondyn, a ja spojrzałam na niego. Co on do kurwy powiedział?
-Hmm? - mruknął starszy mężczyzna marszcząc przy tym brwi. Czyli już obydwoje nie rozumiemy co wygaduje Niall.
-Rybka. Lubi. Pływać. - wysyczał przez zaciśnięte zęby, podkreślając każdy wyraz tak, aby w końcu dotarło do Deana, co Horan chce mu powiedzieć. Chyba podziałało.
-Oh... OOH! - wykrzyknął i momentalnie odsunął się ode mnie. - Sory, mordo. Nie wiedziałem. Było powiedzieć wcześniej, a nie! - powiedział speszony, a ja nie miałam bladego pojęcia co się właśnie stało. Oni mają jakiś szyfr?
-Możemy już to załatwić? - spytał zirytowany blondyn. Podeszliśmy do jakiś drzwi, które jak się okazało, prowadziły do piwnicy. Dobra, przestaje mi się to podobać. Dean zapalił światło, a ja dopiero teraz mogłam dostrzec kilka monitorów, komputerów i innych maszyn, które widziałam na oczy po raz pierwszy.
-Wow. - skomentowałam wszystko. Nieźle się tu urządził.
-To nie jest wszystko, uwierz mi. Mam lepszy sprzęt...
-Dean! - krzyknął Niall, przerywając koledze. Czyżby Horan był zazdrosny?
-Ok, już biorę się do pracy. Daj mi swój telefon. - powiedział, a ja wyciągnęłam urządzenie z kieszeni i podałam mężczyźnie. Podłączył go do jednego ze swoich sprzętów i zaczął wpisywać coś to na komputerze, to na telefonie. Byłam pod wrażeniem tego, z jaką łatwością wykonuje to wszystko.
-Zna się na tym najlepiej w okolicy. - powiedział Niall, jakby czytał mi w myślach. Spojrzałam na niego w górę i rozpłynęłam się na widok jego delikatnego uśmiechu. Staliśmy tak chwilę, dopóki nie przerwał nam Dean.
-Aha! Mam cię sukinsynie! - powiedział radośnie. Nie miałam pojęcia o kim on mówi.
-Co? - spytałam.
-Wiem, skąd jest ten numer i do kogo należy.
-Gadaj. - powiedział Niall tonem, po którym można stwierdzić, że nie lubi sprzeciwów.
-Od czego by tu zacząć... Więc pisze do Ciebie zagraniczny numer, prawdopodobnie z Australii. Nie jestem do końca pewny, bo mogłem się pomylić, ale nie martwcie się, jutro sprawdzę ewentualne błędy. Gość ma inicjały T.B., i na razie jestem w stanie dowiedzieć się o nim tylko tyle. Dajcie mi dwa dni i będę wiedział o gościu dosłownie wszystko. Uruchomię swoje znajomości z zagranicy i ten sukinsyn niczego przede mną nie ukryje. - powiedział dumnie. Skoro w ciągu kilku minut dowiedział się aż tyle, to co on potrafi zrobić w ciągu kilku dni?
-Dobra, daj mi znać, gdybyś wiedział coś więcej. Wielkie dzięki, będę twoim dłużnikiem. - powiedział Niall i poklepał znajomego po ramieniu. Odzyskałam swój telefon i razem z Niallem wyszliśmy z domu Deana.
-T.B. Myślisz, że to ktoś znany? - spytałam.
-A znasz kogoś z Australii? - zadał pytanie, a ja stanęłam w miejscu. Mój Boże.
-Niall, Luke i chłopaki przecież pochodzą z Sydney. - powiedziałam i zobaczyłam, jak ciało blondyna momentalnie się spina.
-Kurwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz