niedziela, 13 marca 2016

Rozdział 25.

Na wstępie chciałabym Wam bardzo podziękować za komentarze (i na Bloggerze, i na Wattpadzie) :) Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak poprawiacie mi humor nawet jednym słowem. Kocham Was bardzo mocno :* Rozdział pisany na szybko (jest krótki, ups), więc przepraszam za jakiekolwiek błędy. No i z góry bardzo przepraszam, jeśli będziecie zawiedzeni tym, jak potoczą się pewne sprawy, o których zaraz przeczytacie. Mam nadzieję, że jednak Wam się spodoba. Liczę na  Wasze komentarze i zapraszam Was do czytania :)

***
 Przekręciłam się na prawy bok. Słońce, które wpadało do pokoju nie pozwalało mi kontynuować snu. Śmierć temu, kto wcześniej nie zasłonił rolet. Westchnęłam głośno i powoli otwierałam oczy. Chwilę zajęło mi ogarnięcie sytuacji. Obok mnie leżał Niall. Jego oczy były zamknięte, oddech wyrównany. Wyglądał tak niewinnie. Spojrzałam w dół na jego klatkę piersiową. Jego mięśnie były tak widoczne. Podniosłam dłoń do góry i zaczęłam jeździć palcem po jego wyrzeźbionym brzuchu. Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i przekręcił się tak, że obejmował mnie ręką w pasie, a jego głowa leżała na mojej klatce piersiowej, która aktualnie była przykryta tylko... Co do kurwy?! Gdzie moja koszulka?! Dlaczego do cholery śpię tylko w staniku i majtkach?! Spojrzałam w dół, żeby upewnić się, że moja dolna część bielizny jest na swoim miejscu. Westchnęłam głośno. Nie pamiętam praktycznie nic z poprzedniego wieczora, ale musiało stać się wiele. Bardzo wiele biorąc pod uwagę, że śpię z moim "najlepszym przyjacielem" w samej bieliźnie w jego mieszkaniu. Muszę to z nim wyjaśnić, bo chcę wiedzieć wszystko, co się działo. Niall objął mnie mocniej w pasie, jakby przez sen bał się, że mu ucieknę. Nie ucieknę. Raz w życiu to zrobiłam i żałuję tego do dzisiaj.Tęskniłam za nim jak cholera, a teraz mogę rozkoszować się naszą bliskością.

-Co jest, kurwa? - mruknął Niall, budząc mnie kolejny raz tego dnia. Jego telefon dzwonił, gdzieś w pokoju, definitywnie za głośno. Przykryłam się kołdrą i schowałam twarz w jego klatkę piersiową.
-Wyłącz to, błagam. - wyszeptałam. Niestety najgorszą częścią imprezowania jest kac. Oh, i właśnie go mam. Chce mi się pić i wymiotować w tym samym czasie, a ból głowy niestety nie pomaga.
-Ok, pójdę, ale musisz mnie najpierw puścić. - zaśmiał się Niall i dopiero zorientowałam się, że leżę na jego torsie i oplatam jego ciało ręką i nogami. Odsunęłam się momentalnie i prawie spadłam z łóżka. Blondyn na szczęście złapał mnie w odpowiednim momencie i wciągnął z powrotem. Jego śmiech można było usłyszeć w całym bloku.
-Nie bądź tak głośno. - powiedziałam i ukryłam się pod poduszką. Blondyn wstał i odebrał telefon.
-Słucham. - warknął. - Serio?... No to dobrze, tylko po co dzwonisz do mnie tak rano?... Nie mogłeś powiedzieć mi tego później... Dobra, zamknij się... Tak, przyjedziemy... Kiedy? Jak się wyśpimy. Cześć. - rozłączył się i rzucił telefon na podłogę wchodząc z powrotem do łóżka. Położył się na plecach już trochę dalej ode mnie.
Oh, okej. 
Nie musimy się już przytulać.
Nie zależy mi.
-Mam takiego kaca... - wyszeptał.
-Nie wiem, kto ma gorszego. - powiedziałam i uniosłam się opierając się na łokciach. - Wiesz, chyba musimy porozmawiać.
-O czym?
-Pamiętasz coś z zeszłego wieczoru?
-Umm... Tylko do momentu jak wyszliśmy z klubu. Nieźle się bawiliśmy. - zachichotał.
-No a co działo się potem?
-Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie?
-Owszem, ma, bo budzimy się w twoim łóżku, w samej bieliźnie, a w koło są nasze porozwalane ciuchy.
-No i?
-Jak to "no i?"? Niall, wiesz, że mogło dojść do czegoś? Jakby... Co jeśli uprawialiśmy seks?
-Umm, to muszę cię chyba zmartwić... - powiedział i schylił się po coś do podłogi. Podniósł rękę i pokazał opakowanie po prezerwatywie.
-O mój Boże... - zakryłam twarz dłońmi. Nie, nie mogliśmy tego zrobić. Nie wierzę...
-Ej, spokojnie. Nie jest otwarta. - powiedział i pokazał mi opakowanie, żebym sprawdziła. Kamień spadł mi z serca.
-Dzięki, Bogu... - wyszeptałam i odłożyłam rzecz na szafkę przy łóżku. Niall nagle zaczął się śmiać. - Z czego się śmiejesz? - zapytałam, a on zaczął śmiać się dalej. Powoli uśmiech wkradał się też na moją twarz, bo jego śmiech jest taki zaraźliwy. - Niall! Powiedz mi!
-Wyobraź sobie, co musiało się tu wczoraj dziać. - powiedział. - Byliśmy tak pijani, że nie wytrzymaliśmy nawet gry wstępnej. -  zaśmiał się jeszcze głośniej, a ja walnęłam go poduszką.
-To nie byłoby śmieszne, gdybyśmy to jednak zrobili. - powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Usnęłabyś w trakcie. - zaśmiał się ponownie, a ja nie mogłam uwierzyć, że rozmawiamy o tym, co by było gdybyśmy uprawiali seks.
-Horan! Skończ!
- Zamiast twoich jęków usłyszałbym chrapanie. - zaczął się tak śmiać, że nie mógł złapać powietrza.
-Błagam! Twoje żarty sprawiają, że czuję się niekomfortowo.
-Sorry, kochanie. Z rana zawsze mam zboczony humor. - zaśmiał się. Wstał z łóżka i zaczął zbierać swoje rzeczy. - Idę pod prysznic. Musimy jechać potem do Dean'a, bo wywęszył kim może być twój prześladowca. Później będziesz mogła skorzystać z łazienki. - powiedział. Już miał wyjść z pokoju, gdy zatrzymał się w samym progu. - Jedno pytanie.
-Słucham.
-Czy gdybyśmy to zrobili, żałowałabyś? - spytał już całkiem poważnie.
Czy żałowałabym? Nie wiem. Zdradziłabym swojego chłopaka, którego i tak mam wrażenie, że zdradzam bo spędzam noc z Niallem w jednym łóżku. Ale wiem też, że czułabym się najlepiej na świecie, bo w głębi serca potrzebuję jego bliskości bardziej niż tlenu. Żałowałabym?
-Nie. - wyszeptałam, a chłopak z uśmiechem wyszedł z pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz