wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 11.

*Perspektywa Luke'a*
Obudziłem się ok. 8. Pogoda była piękna. Słońce świeciło i musiało być niesamowicie ciepło. To kolejny powód, przez który mam taki dobry humor. Oczywiście głównym sprawcą mojego wspaniałego samopoczucia jest Jenny. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ją tu znowu spotkałem. Byłem w takim szoku. Nie wiedziałem, czy mam w ogóle do niej podejść, czy mnie pamięta. Wakacje rok temu były dla mnie najlepszymi w całym życiu. To, co tam przeżyłem było czymś niesamowitym. Nie zapomnę tego do końca życia. Wystarczył niecały tydzień, a Jenny stała się najważniejszą osobą w moim sercu. I po całym roku mogę się przyznać, że uczucia, które zrodziły się w Santa Cruz ciągle są takie same. Ostatnie trzy dni były świetne. Codziennie się z nią widuję i nie zapowiada się, żeby coś się zmieniło. Wiem, że może ona nie jest gotowa na większe zaangażowanie, ale tak bardzo chciałbym móc tulić ją w swych ramionach. Tak jak tej jednej nocy, kiedy była moja. Jestem pewny, że czuła do mnie to samo, co ja do niej. W innym wypadku nie zgodziłaby się na taki układ. Ciągle pamiętam to ciepło, które od niej biło, smak jej niesamowitych ust... To co ona ze mną zrobiła... wywróciła moje życie do góry nogami. Bez niej było szare, smutne, monotonne. Od naszych wspólnych wakacji wszystko się zmieniło. Mogłem kochać i być kochanym. Tylko w tym wszystkim tkwił jeden problem. Ona wyjechała... Nie mogłem się po tym pozbierać. Próbowałem poznać inne dziewczyny, ale żadna nie była dla mnie tak idealna jak Stinson. Była dla mnie wszystkim. I niektórym na pewno wydaje się to śmieszne, że zdążyłem tak zakochać się w tej dziewczynie w ciągu zaledwie kilku dni. Ale tak czasami bywa... Miłość przychodzi niespodziewanie. I nigdy nie masz pewności, czy ta którą poznasz może być tą jedyną. Nie mam pojęcia, czy tą jedyną jest dla mnie Jenny. Wiem tylko to, że do nikogo nie czułem tego, co czuję do niej.
Wstałem z łóżka. Obiecałem, że przyjdę do niej z samego rana. Ubrałem się w czarne rurki i koszulkę z logiem Guns N' Roses. Wykonałem poranną toaletę, a pod nosem śpiewałem jakąś piosenkę. Mieszkaliśmy z chłopakami w mieszkaniu wujka Ashtona, który wyjechał na miesiąc do pracy. Mieliśmy szczęście, że przydarzyła nam się taka okazja. Mieszkanie nie było za duże, ale każdy miał swój pokój. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się do pokoju po snapback i raybany. Założyłem czarne trampki i skierowałem się w stronę drzwi wyjściowych.
-A Ty gdzie się wybierasz księżniczko? - zapytał Michael, który akurat siedział na kanapie.
-Idę do Jenny. Obiecałem, że z nią posiedzę.
-To ona rozwaliła wczoraj nogę?
-Tak. Będę późno. Na razie. - powiedziałem i wyszedłem. Po drodze zaszedłem jeszcze do kawiarni po kawę i śniadanie dla Jenny. Mam nadzieję, że się ucieszy z niespodzianki. Po kilkunastu minutach byłem pod drzwiami jej mieszkania. To trochę niebezpieczne, że nie mają tu domofonu, ale trudno. Może w tym mieście jest bezpieczniej niż w Sydney. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili w drzwiach stał Niall. Chyba był zdziwiony moim widokiem.
-Siemano. - przywitał się blondyn.
-Cześć. Jest Jenny?
-Wiesz, ona raczej nie jest w stanie ruszyć się poza nasze mieszkanie. - zaśmiał się. Fakt. Punkt dla Ciebie Niall. Chłopak otworzył mi drzwi i wszedłem do środka. - Jest w pokoju. Ja wychodzę, więc jak coś to jesteście sami. Wrócę pewnie w nocy, więc fajnie by było jakbyś posiedział tu z nią, żeby nie była sama.
-Spoko, Niall. Da się załatwić. - uśmiechnąłem się. Chłopak wyszedł, a ja poszedłem do pokoju Stinson. Zapukałem i powoli wszedłem.
-Niall, mówiłam ci, żebyś dał mi spokój i poszedł w końcu do szkoły. - powiedziała zdenerwowana.
-Ok, rozumiem, że jesteśmy podobni, ale żeby aż tak? - zaśmiałem się.
-Ojej to Ty. Myślałam, że Niall po raz kolejny przyszedł zapytać, czy czegoś potrzebuje.
-Nie, właśnie wyszedł. Przyniosłem Ci śniadanie. - uśmiechnąłem się do niej. Dziewczyna od razu się rozpromieniła.
-O mój Boże. Uwielbiam Cię po prostu.
-Miło mi to słyszeć. - zaśmiałem się i podałem jej torbę z, mam nadzieje, jeszcze ciepłymi naleśnikami i kawą. Usiadłem obok niej na łóżku. - Dobra, mamy jakieś konkretne plany na dzisiejszy dzień? - zapytałem.
-Hmmm... w sumie to za dużo opcji nie mamy. Jestem uziemiona, więc nie mam żadnych pomysłów.
-Maraton filmowy? Czy oglądanie wszystkiego co popadnie?
-Najpierw film, potem telewizja.
Po tym jak Jenny zjadła śniadanie pomogłem jej wstać i poszliśmy do salonu. Kanapa była rozłożona, więc cały dzień mogliśmy na niej poleżeć... razem...
-To co oglądamy? - zapytałem, gdy podszedłem do półki z filmami. Przejrzałem filmy i w oczy rzuciło mi się mnóstwo filmów Marvela. - Jesteś fanką superbohaterów?
-Jejku, uwielbiam ich! Kapitan Ameryka, Iron Man, Thor i Hawk Eye są najlepsi. - powiedziała zadowolona.
-Ok, czyli w sumie wszyscy z Avengers. Hmm... może obejrzymy "Koszmar z ulicy Wiązów"?
-Horror w dzień? - zaśmiała się.
-Chociaż będzie śmiesznie.
-Dobra, włączaj.
Włożyłem płytę do odtwarzacza. Jenny już zdążyła rozłożyć się na kanapie. Pierwsze minuty filmu minęły, gdy nagle Stinson zaczęła się wiercić i przekręcać. Robiła tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu nie wytrzymałem.
-Matko z córką! Uspokój się wreszcie. - powiedziałem.
-Jak mam się uspokoić, jak jest mi nie wygodnie?! - zdenerwowała się. Ups, w takim stanie wygląda jeszcze bardziej seksownie.
-To weź coś zrób, żeby było Ci wygodnie.
-Ale ja nie wiem co! - powiedziała i rzuciła się na poduszkę śmiesznie mamrocząc pod nosem. Przewróciłem oczami. Ta dziewczyna nie może usiedzieć w jednym miejscu. Podniosłem swoją rękę i spojrzałem na nią, dając jej do zrozumienia, że może położyć się na moim brzuchu.
-No chodź tu w końcu. - rzuciłem, a ona posłusznie wykonała moją prośbę. Przerzuciła jedną rękę przez mój brzuch, a głowę oparła o moją pierś. W końcu się uspokoiła. Delikatnie masowałem jej plecy i miałem wrażenie, że między naszymi ciałami przeskakuje jakieś napięcie, które powodowało przyjemny dreszcz w dole moim pleców.
-Prawie jak tamtej nocy w Santa Cruz, racja? - zapytała szeptem i podniosła głowę patrząc na mnie z dołu. Jej oczy błyszczały, a ja nie mogłem oderwać od nich wzroku.
-Tak, najlepsze wakacje mojego życia. Fajnie by było, gdybyśmy mogli to wszystko przeżyć jeszcze raz. - westchnąłem.
-Kto mówił, że nie możemy? - powiedziała, a jej słowa były czymś niesamowitym. Były propozycją, nadzieją, obietnicą, że spróbujemy. I to było piękne, bo już wiedziałem, że nie jestem jej obojętny. Położyła się znowu na moim torsie i w milczeniu obejrzeliśmy film do końca.
Reszta dnia minęła mam dość szybko. Po filmie włączyliśmy telewizję. Na obiad zamówiłem pizzę i wieczór spędziliśmy grając w gry na Playstation. Nim się spostrzegłem już dochodziła 23.
-Wiesz co, ja to już będę się powoli zwijał. Późno jest, a chłopaki pewnie się trochę martwią. Poradzisz sobie? - spytałem.
-Tak, dziękuję ci bardzo, że w ogóle znalazłeś dla mnie czas.
-Dla ciebie zawsze. - uśmiechnąłem się. Dałem jej buziaka w policzek i wyszedłem. To był bardzo udany dzień.

***
Ok, mam wrażenie, że jestem dla Was za dobra, bo rozdziały są częściej a komentarzy mniej... chyba zacznę Was szantażować :P
Dzisiaj trochę inaczej (i krócej, smuteczek), z perspektywy Luke'a. Oby Wam się podobało. ;) mam ostatnio pomysły na tego bloga i coraz lepiej mi się go pisze :3 Docenijcie to, proszę :)

4 komentarze:

  1. Wybacz że dopiero teraz, ale miałam trochę załatwień i wyjazd na weekend na urlop bez telefonu, soł błam odcięta od wszelkiego kontaktu z internetem. Na szczęście już jestem, jakkolwiek późno, ale jednak.
    1. Prespektywa Luke'a - cud miód malina i Hood jak to mawia moja sis :')
    2. Sposób bycia Luke'a - rozpływam się jak rozmrożone lody z Biedronki aka jej kolejny tekst xd
    3. Przemyślenia Luke'a - czy to już niebo? Daj mi takiego Hemmingsa, daj mi takie wakacje, daj mi taką miłość, daj mi takie szczęście. O nic więcej nie proszę ._.
    4. Z każdym rozdziałem czuję się coraz gorzej. Każdy z nich jest coraz lepszy, akcja jest coraz ciekawsza, a ja za każdym razem uświadamiam sobie, że mnie coś takiego nie spotka. Smutne, ale prawdziwe. Ale rozdziały piękne <3
    Bez względu na to jak bardzo jestem okropną komentatorką, mam nadzieję, że jeszcze mnie nie znienawidziłaś. :D
    Love ya <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!!!!! Kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej :) Ale ja dawno nie odwiedzałam Twojego bloga ! :D
    Ale spokojnie już jestem na bieżąco ;)
    Czekam na next

    Panna Domka

    OdpowiedzUsuń
  4. cześć , czekam na next z niecierpliwością , zapraszam do siebie http://you-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń