niedziela, 26 czerwca 2016

Rozdział 32.

-Każdy wie, co ma robić? - zapytał po raz ostatni Dean. Mieliśmy plan i za wszelką cenę musimy się go trzymać. Spędziliśmy całą noc na ustaleniach co do naszego działania w sprawie Tylera. Musieliśmy wykonać wszystko bardzo szybko nim Brown dorwał kogoś z nas. Wiedzieliśmy, gdzie jest. Mieliśmy z nim kontakt. Mogliśmy zrobić naprawdę dużo. Ale trzeba było najpierw wszystko dobrze zaaranżować. Luke miał być wszywką. Miał umówić się z Brownem i "oddać" mu mnie. Z tyłu mieli czekać Dean, Lydia i Dylan. W odpowiednim momencie mieli wyjść i wyeliminować naszych wrogów. Nie byłam co do tego przekonana. Nie chciałam, żeby z mojego powodu ginęli ludzie. Ale kiedy przypomnę sobie, ile krzywdy oni już wyrządzili, przechodzi mi i mam chęć sama wsadzić im kulkę prosto w głowę. To okrutne, ale taka jest prawda. Mieliśmy zacząć akcję za 4 dni. Będzie to sobota. Nie wiem, co będziemy robić przez te kilka dni. Prawdopodobnie dalej będą trwały przygotowania. Chcieliśmy powiadomić o tym wszystkim Niall'a. Niestety, nie odbierał. Ani ode mnie, ani od Dylana. To powodowało, że martwiłam się jeszcze bardziej. A co jeśli Brown go dorwał? Wszyscy starali mi się pomóc i uspokoić, ale to nie pomagało. Horan się z nami nie kontaktuje, a ja niedługo mam skonfrontować się z Tylerem. Nie dam rady. Cholera. To dla mnie zbyt wiele.
-Zmywajmy się. Spotkamy się jutro. Musimy odpocząć, bo ta noc była ciężka. - powiedział Dylan. Byłam mu wdzięczna za te słowa. Miałam dość tego wszystkiego. Wstaliśmy od stołu. Odprowadziłam ich do wyjścia i zamknęłam drzwi. Poszłam do swojej sypialni i rzuciłam się na łóżko. Zamknęłam oczy, czując jak pod powiekami zbierają się łzy. Wzięłam do ręki telefon i wysłałam wiadomość.

Ja: Potrzebuję Cię, Niall. Nie dam rady bez Ciebie...

~*~

Obudziłam się po kilku godzinach. Nie mogłam spać spokojnie. Ciągle w głowie przewijały mi się myśli o Niall'u, Tylerze, o tym wszystkim, co dzieje się w moim życiu. Co jeśli to się nie uda? Co jeśli Tyler nas przechytrzy i ktoś z nas zginie? Poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie kawy. Muszę postawić się na nogi. Nie dam rady, jeśli będę taka słaba. Nawet jeśli taka jestem, to muszę sprawiać odwrotne wrażenie. Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor i skakałam po kanałach. Musiałam się wyłączyć. Nie było mi to dane, gdyż po chwili dostałam wiadomość. Wzięłam do ręki telefon.

Nieznany: Tęskniłaś, Jenny? Spokojnie. Lepiej pożegnaj się z bliskimi. Jesteś następna. T.

Serce zaczęło walić mi mocniej. Czytałam wiadomość w kółko i w kółko. Dopiero teraz zaczyna docierać do mnie to, co ma się stać. On chce mnie zabić. Moje życie się skończy. Nie mogę w to uwierzyć. Poczułam wibracje w telefonie.
-H-halo? - spytałam.
-Widziałem sms-a. - powiedział Dean.
-Co teraz? - wyszeptałam bojąc się, że ktoś inny może mnie teraz słuchać.
-Zmiana planów. Zaczynamy jutro w nocy. - odparł, a ja wybuchnęłam płaczem.

~*~

-Jenny, coś się stało? - zapytała moja mama po tym jak do niej zadzwoniłam. Musiałam się z nią skontaktować. Kto wie, czy to nie jest ostatni raz, kiedy ją słyszę.
-Nie. Chciałam po prostu wiedzieć, co u ciebie i taty. - powiedziałam łamiącym się głosem.
-U nas dobrze. Jesteśmy nad morzem. Pogoda jest świetna. Tata wyszedł z naszymi sąsiadami na zakupy, a ja zostałam w hotelu. Chcą wieczorem zrobić małą imprezkę, a ja już wiem jak skończy twój tata. - zaśmiała się, a ja za wszelką cenę starałam się zapamiętać każdy dźwięk jej melodyjnego głosu. - Jesteś pewna, że wszystko ok? - zmartwiła się.
-Jest ok. Cieszę się, że dobrze się bawicie. Muszę kończyć. - powiedziałam, czując, że brakuje chwili zanim rozkleję się na dobre. - Pozdrów tatę. Pamiętajcie, że was kocham. Pa. - zakończyłam rozmowę i już nie byłam w stanie kontrolować swoich emocji. Została mi jeszcze jedna rzecz do zrobienia.

Ja: Jeśli to czytasz, to wiesz także, co mamy zamiar zrobić. Chcemy Ci pomóc Niall i skończyć to wszystko raz na zawsze. Zmieniliśmy plany, startujemy już dzisiaj za kilka godzin. Boję się jak cholera, ale myśl, że robię to dla ciebie pomaga mi. Chcę, żebyś był szczęśliwy i cokolwiek się stanie, mam nadzieję, że będziesz. Chciałabym móc przytulić się do Ciebie i nawet pocałować. Tęsknię za Tobą. Chcę żebyś pamiętał jedną rzecz. Że kocham Cię całym sercem. Oby do zobaczenia.

~*~

Siedzimy w samochodzie Dean'a. Luke bawi się swoimi palcami. Lydia patrzy przez okno. Dean sprawdza magazynek w swojej broni. A Dylan związuje moje ręce sznurem. Pistolet schowany za moim paskiem wbija mi się w biodro. Nawet nie zwracam uwagi na szybkie bicie mojego serca. Chyba się do tego przyzwyczaiłam. Sztuczna rana zrobiona na moim czole zaczyna mnie irytować. Ale to wszystko musi wyglądać wiarygodnie. Nie musieliśmy nawet malować mi sincy pod oczami, bo one już tam były. Efekty nieprzespanych nocy dały o sobie poznać. Sznury wbijają się w moje nadgarstki. I tak są zawiązane dość luźno, bo muszę mieć dostęp do broni. Wzdycham głośno. Wszyscy na mnie spoglądają.
-Spokojnie, mała. Wszyscy wyjdziemy z tego cało. - mówi Dylan głaszcząc moje kolano. Wymuszam uśmiech. Nie jestem w stanie naprawdę się ucieszyć na jego słowa. Nie w tej sytuacji.
-Już czas. - mówi Dean. Wychodzimy z auta. Przytulam każdego po kolei. Jest to dość ciężkie ze związanymi dłońmi, ale daję radę. Na końcu zostaje Luke. Obejmuje mnie swoimi rękoma i mocno przytula.
-Co by się nie stało, musisz wiedzieć, że zrobię wszystko, żebyś wyszła z tego cało. Jesteś dla mnie najważniejsza. - szepcze, a ja spoglądam w jego oczy.
-Mówię to w zlym momencie, ale naprawdę kocham cię, Luke. Nie tak jak ty mnie, ale na swój własny sposób. Nie chcę żeby coś Ci się stało. - całuję go w policzek i czuję jak jego tętno przyspiesza. Stajemy przy reszcie. Patrzymy się na siebie, ale nikt nic nie mówi. Czas na moment się zatrzymuje. Wiemy, że będzie ciężko. Nie mamy pojęcia, czy wyjdziemy z tego cało. Znam ich krótko, ale wiem, że to oni są moimi prawdziwymi przyjaciółmi. Nie Katy, nie Louis, nie Perrie, którzy teraz bawią się na wakacjach. Tylko ta czwórka, która właśnie stoi przed moimi oczami. Luke. Dylan. Lydia. Dean. Ryzykują własne życie, by pomóc mi i Niall'owi. Nie jestem w stanie wyrazić tego, co do nich czuję. Kocham ich jak własną rodzinę. Mój wzrok zatrzymuje się na Dean'ie, który w tym momencie kiwa głową.
-Zaczynamy.

***
Przedostatni. Jeszcze jeden.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz