wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 9.

Trening minął mi dość szybko. Dobrze było zagrać w siatkówkę po tygodniu przerwy. Za dwa tygodnie mamy ważny mecz o puchar, więc musimy się dobrze przygotować. Wyszłam z sali ciągle w dobrym humorze. Dziewczyny pytały mnie, czemu jestem taka zadowolona, ale nie opowiedziałam im całej historii. Wspomniałam jedynie o tym, że jutro jest koncert mojego starego znajomego i chcę, żeby poszły tam ze mną. Weszłam do mieszkania, w którym był już Niall.
-Hej, co tam? - zapytałam zadowolona wchodząc do kuchni, a uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy. Horan właśnie robił kanapki. Wskoczyłam na blat obok niego i zaczęłam wyjadać mu warzywa.
-Ej, zostaw to! - walnął mnie w rękę śmiejąc się. Pokazałam mu język i zaczęłam się śmiać. Boże, co jest ze mną nie tak? - A tobie co tak wesoło?
-Mam swoje powody. Co robisz potem? - spytałam.
-Mieliśmy iść z chłopakami na piwo. W sumie chcieli przyjść tutaj, nie masz nic przeciwko?
-Nie, w porządku. Zajmę się sobą, może w końcu pouczę się do tych egzaminów.
-Nie uczyłaś się dzisiaj przed treningiem?
-Wypadło mi coś innego, nie miałam czasu. O której mają przyjść chłopaki? - zapytałam z ciekawości.
-Mają być za jakąś godzinę. Mam nadzieję, że pomieścimy się w salonie.
-Ma być was więcej?
-Tak, mój kolega przyjechał do miasta i ma wpaść ze znajomymi.
-Tylko nie zróbcie z tego mieszkania jakiegoś klubu. - zaśmiałam się.
-Spokojnie, mamy jutro zajęcia, więc wszystko będzie pod kontrolą. - uśmiechnął się lekko. Zeskoczyłam z blatu i poszłam do swojego pokoju. Przed przyjściem bandy mężczyzn zrobiłam sobie jeszcze kolację i zaparzyłam kubek herbaty. Zamknęłam się w pokoju i wyjęłam po raz kolejny książki z zamiarem uczenia się. Przebrałam się w piżamę i położyłam na swoim łóżku. Usłyszałam dzwonek do drzwi i mogę się założyć, że to chłopaki do Niall'a. Utwierdziłam się w swoim przekonaniu, kiedy wszyscy krzyknęli z radości na widok Horana. Swoją drogą ciekawe czemu spotkali się ze sobą w środku tygodnia. Dowiedziałam się tego pół godziny później, kiedy wszyscy razem krzyknęli na cały blok "GOOOOOL!". Sąsiedzi mnie chyba znienawidzą, że sprowadziłam tutaj Niall'a. Powtarzałam po raz kolejny czynniki lokalizacji przemysłu, gdy nagle moje drzwi do pokoju się uchyliły.
-Ups, to chyba nie łazienka. - usłyszałam znajomy głos, a już po chwili zauważyłam blond czuprynę Luke'a. Stanął zdziwiony w drzwiach, wpatrując się w mnie. - Czy ty możesz przestać mnie dzisiaj zadziwiać? Widzę cię pierwszy raz po roku, a ciągle wchodzisz mi w drogę. - zaśmiał się.
-Ej, po pierwsze to ty podszedłeś do mnie w kawiarni i po drugie to ty przyszedłeś do mojego mieszkania, więc odczep się ode mnie, - odpowiedziałam.
-Czekaj, ty tu mieszkasz? - zapytał.
-Nie, wiesz tak naprawdę lubię przesiadywać u facetów w mieszkaniu w samej piżamie, gdy oni oglądają mecz. To taka moja pasja, ale cii... Nie mów nikomu. - odpowiedziałam i mrugnęłam do niego. Wpatrywał się we mnie chwilę, a potem wybuchnął głośnym śmiechem. Po chwili w drzwiach pojawił się Niall.
-Wszystko w porządku? Mówiłem ci, pierwsze drzwi po prawej. No ale widzę, że nie trafiłeś. Więc może was poznam, to moja współlokatorka...
-Nie musisz nas przedstawiać, znamy się. - Luke mu przerwał. Horan spojrzał na nas zdezorientowany.
-Jak to? Skąd?
-Poznaliśmy się kiedyś na wakacjach. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się na wspomnienie o tym.
-Ej, chłopaki, zaczyna się druga połowa! - krzyknął Louis. Niall wyszedł zostawiając mnie samą z Hemmingsem.
-Więc co do jutra... - zaczął chłopak.
-Widzimy się wieczorem na koncercie? - spytałam.
-Ok, zaczyna się o 20. Jeśli chcesz możesz przyjść wcześniej. - powiedział.
-Dobra, wpadnę cię zmotywować. - zaśmiałam się.
-Coś czuje, że to będzie mój najlepszy koncert. - odparł. Mrugnął do mnie i wyszedł zamykając za drzwi. I w ten sposób moja nauka poszła w las, bo nie mogłam się skupić, wiedząc, że za ścianą siedzi Luke... i Niall...

Następny dzień zaczął się trochę gorzej niż zawsze, bo niestety chłopcy nie pozwolili mi spać. Pocieszał mnie jedynie fakt, że mój współlokator czuł się jeszcze gorzej. Weszłam do kuchni, gdzie Horan siedział przy stole z głową położoną na jego blacie.
-Kac morderca? - zapytałam roześmiana.
-Nawet nie wspominaj. - odparł zrezygnowany. Zrobiłam mi i blondynowi kawę z mlekiem. Podałam mu ją, a ten uśmiechnął się lekko.
-Co ja bym bez ciebie zrobił?
-Zginąłbyś marnie z głodu i kaca. - zaśmiałam się.
-Więc jak się poznałaś z Lukiem? - zapytał zaciekawiony.
-Rok temu byłam z rodzicami na wakacjach w Kalifornii i poznaliśmy się na plaży. Zrobiłam mu zdjęcie i podszedł do mnie. Spędziliśmy razem kilka fajnych dni. - powiedziałam w skrócie. Chłopak przytaknął tylko i patrzył jak zahipnotyzowany w kubek z napojem. To musiała być naprawdę ciężka noc. - A ty skąd go znasz?
-Znałem Ashtona, jego kolegę z zespołu. Poznaliśmy się przez wspólną znajomą.
-To zabawne, że mamy wspólnych znajomych. - powiedziałam. Wzięłam ze sobą torbę i żegnając się z chłopakiem poszłam na zajęcia.
Po 5 godzinach wyszłam z uczelni. Podczas wykładów dogadałam się z dziewczynami i chłopakami na temat dzisiejszego wieczoru. Ja miałam być wcześniej, więc obiecałam, że zajmę nam stolik. Była już 18, więc postanowiłam się szykować. Założyłam czarne rurki, biały T-shirt z nadrukiem i czerwoną skórę. Nałożyłam trochę mocniejszy makijaż, niż do szkoły. Byłam w trakcie zakładania butów, gdy dostałam sms-a.

Luke: Hej, piękna x o której będziesz?
Ja: Właśnie wychodzę z domu. Będę za jakieś 10 minut ;)
Luke: Ok, czekam :)

Powiedziałam Niall'owi, że już wychodzę. Trochę się zdziwił, że tak wcześnie, ale to moja sprawa o której wychodzę, tak? Krótki spacer dobrze mi zrobił. Pomógł mi opanować emocje. Nie wiem, czemu tak reaguję na towarzystwo Luke'a. Widocznie jeszcze coś we mnie zostało z poprzednich wakacji. Doszłam do miejsca występu chłopaków w 15 minut. Weszłam do środka i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu blondyna. Usiadłam przy stoliku i napisałam mu wiadomość, że już jestem. Po chwili wyszedł z jakiegoś pomieszczenia.
-Jenny, jak dobrze, że już jesteś. - podszedł do mnie i mnie przytulił. - Zaczynamy za 20 minut, musimy podłączyć sprzęt. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
-Zobaczymy, czy potrafisz śpiewać. - zaśmiałam się.
-Co do mojej motywacji... - zaczął i pochylając się ku mnie postukał palcem w swój policzek. Przewróciłam oczami i dałam mu całusa. I w tym samym momencie poczułam to przyjemne uczucie w brzuchu, które towarzyszy mi przy nim i przy Niall'u. Mimo że Horan ciągle był w moich myślach i w moim sercu, to Luke też zaczął zaprzątać mi głowę. I to naprawdę jest dla mnie ciężkie. Przyznaję się bez bicia, że Niall nie jest mi obojętny, ale teraz jesteśmy przyjaciółmi i nie chciałabym psuć naszej relacji, bo tak jest nam obydwojgu po prostu wygodnie. A Luke... Mnie i jego łączy całkiem inna historia. Gdybyśmy poznali się w innych warunkach na pewno bylibyśmy dla siebie kimś więcej, niż tylko wspomnieniem z wakacji. Ale niestety tak potoczyły się nasze losy. Przysięgam, jestem przeogromnie szczęśliwa, że akurat teraz spotkaliśmy się ponownie. Może teraz nam się uda...
Po kilkunastu minutach przyszli moi przyjaciele. Obok mnie siedział Niall i Meg. Dalej była Katy z resztą zespołu Horana. Po chwili zaczął się występ chłopaków. Byli świetni! Nie słuchałam tego typu muzyki, ale podobało mi się to, co grali. I nie, wcale nie chodzi tutaj o ten wspaniały głos Luke'a, skądże. Widzieć go zatracającego się w muzyce było czymś niesamowitym. Jeszcze go takiego nie widziałam. Muzyka była dla nim... wszystkim. Prawie coś takiego jak dla mnie siatkówka. Po kilku zagranych coverach poprosili na scenę Niall'a. Nie spodziewałam się tego i to było dość dziwne widzieć razem na scenie dwóch blondynów, którzy byli dla mnie naprawdę ważni. Po kolejnych piosenkach skończyli koncert i podeszli do nas.
-Więc moi drodzy, trzeba uczcić nasz pierwszy koncert! - powiedział perkusista. Nie wiem, jak on się nazywał. Nie miałam okazji poznać całego zespołu. Wszyscy ucieszyli się na ten pomysł, tylko nie ja. Byłam zmęczona po wczorajszym treningu, a jutro mamy ważny mecz z Megan.
-To wy idźcie świętować, a ja wracam do mieszkania. - powiedziałam i zaczęłam się zbierać. Anderson mi przytaknęła, wiedziałyśmy, że musimy być w formie na jutrzejszych rozgrywkach. 
-No to cię odprowadzę i nie przyjmuję odmowy. - powiedział zadowolony Luke. Uśmiechnęłam się do niego. Reszta była trochę zdziwiona tym, że mamy taki dobry kontakt, ale nie wiedzieli o nas kompletnie nic. 
-Ok, w takim razie chodźmy. - powiedziałam i ruszyliśmy. Nasi przyjaciele postanowili iść do klubu na drugim końcu Manchesteru, więc zamówili taksówki. My mieliśmy zamiar się przejść. Nie mieliśmy daleko do mojego mieszkania, więc nie było z tym żadnego problemu.
-Czemu nie chciałaś iść na imprezę? - spytał.
-Jest środek tygodnia, więc nie widzi mi się kac na następny dzień. Z resztą jutro mam mecz i muszę dać z siebie wszystko.
-Masz jutro mecz? Gdzie? - zaciekawił się.
-Na szkolnej hali, o 12. Jeśli masz czas to wpadnij. - zaproponowałam i w głębi serca liczyłam na to, że się zgodzi. Proszę, Luke, przyjdź...
-No jasne, że będę. Nie mogę przegapić okazji, żeby zobaczyć jak grasz. - zaśmiał się. Reszta drogi minęła nam na śmiechach, jak zawsze. Po 20 minutach wolnego spaceru byliśmy pod moim blokiem.
-To w takim razie ja już będę leciał. - powiedział uśmiechnięty.
-Czekaj, nie chcesz wejść na herbatę? - zapytałam. Czy ja przypadkiem mu się nie narzucam? Ups... Muszę przestać.
-Nie, miałaś się wyspać. Pojadę do klubu do chłopaków. Odpoczywaj na mecz. - podszedł do mnie i złożył buziaka na moim czole. Serce waliło mi jak oszalałe, bo słodki Boże, to było takie urocze. - Do jutra, piękna. - mrugnął do mnie i odszedł. Stałam tam jeszcze chwilę, oglądając jego plecy, które z każdym krokiem stawały się coraz bardziej niewyraźne. Weszłam do środka. Zamknęłam drzwi na klucz, bo nie wiedziałam, czy Niall ma zamiar wrócić dzisiaj na noc, czy pojedzie do chłopaków. Zaparzyłam sobie malinową herbatę i poszłam do salonu. Włączyłam na chwilę telewizję. Oglądałam Supernatural, kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a.

Luke: Następnym razem skorzystam z zaproszenia i z chęcią napiję się z Tobą herbaty :P słodkich snów xx

Uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. Szczerzyłam się jak głupia do telefonu. Wyłączyłam telewizor i poszłam do sypialni. Przebrałam się w piżamę, skorzystałam z łazienki i położyłam się na łóżku. Po raz ostatni przed snem wzięłam do ręki telefon.

Ja: Cieszę się, że przyjechałeś do Manchesteru :) Dobranoc Hemmo xx

***
Pod ostatnim rozdziałem był 1 komentarz. Najmniejsza liczba do tej pory. Jest mi naprawdę przykro... Ciężko jest się zmotywować po czymś takim. Mimo wszystko dziękuję bardzo Pannie Domce :*

6 komentarzy:

  1. jej , czekalam i sie doczekalalam tego rozdzialu ;) dziekuje ;* swietne ff ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty ale fajnie by było gdyby Niall był częściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam wprowadzić postać Luke'a, więc dlatego jest teraz tak mało Niall'a. Postaram się w następnym rozdziale napisać o nim więcej. :)

      Usuń
  3. Przepraszam...
    Zawaliłam, wiem. Nie lubię tego, czuję się okropnie. Jestem zła na siebie, że nie daję rady. Ja naprawdę przepraszam.
    Proszę Cię jednak o zrozumienie. Ledwo wiążę koniec z końcem, nie wyrabiam ze wszystkim, a cierpi na tym najbardziej czytanie i komentowanie. Nwm czy to coś da, ale to nie jest tak, że tylko u Ciebie przestałam, bo mam ogromne zaległości wszędzie. Jeszcze raz przepraszam.
    Co do rozdziału, nawet nie wiesz ile emocji i ile radości potrafi wywołać takie jedno zdarzenie losowe. Dziękuję. Za to, że potrafisz sprawić kilkoma słowami, że się uśmiecham. Poprawiasz mi humor, momentalnie dzień staje się lepszy. Cieżko wyrazić wdzięczność za coś takiego w zwykłym komentarzu, ale wiedz, że zawdzięczam Ci bardzo wiele i bardzo doceniam to, że mimo wszystkich trudności dalej tu jesteś, dalej to piszesz i dalej mogę żyć tym opowiadaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję, bo nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że to dzięki takim słowom jak te Twoje, dalej tu jestem i pisze dla Was, bo wiem, że mam dla kogo to pisać ♥

      Usuń
  4. Witaj Kochana!!! Ja również najmocniej przepraszam za te zaległości! Sama wściekam się na to, że nikt nie komentuje rozdziałów na moim blogi, a nie jestem lepsza jeżeli chodzi o pisanie swoich opini na innych blogach... Mam nadzieję, że zrozumiałaś zdanie powyżej :D No nic... Uwierz mi, że jeszcze tylko dwa tygodnie i wszystko wróci do normy... Sprawa ocen końcoworocznych czy średni powyżej 4.75 zostanie podsumowana na radzie i będzie całkowity luz dzięki czemu, ja będę miała więcej czasu na czytanie i komentowanie! Ale co do rozdziału!
    1) LUUUUUUKE!!! Ostatnio coraz bardziej lubię chłopaków z zespołu 5SOS, dlatego taki zaciesz na mojej twarzyczce! Muszę przyznać, że nie wyrażam sprzeciwu i jak dla mnie Jenny może być z Luke'iem dla mnie najważniejsze jest to, aby ona była szczęśliwa.
    2) Bardzo się cieszę, że podjęłaś taką, a nie inną decyzję, dzięki której mogę się teraz cieszyć z Niall'a i Luke'a w jednym opowiadaniu! Jesteś wspaniała.
    3) Kochanie wiem jak bardzo komentarze są ważne... Tak jak już wcześniej wspomniałam niejednokrotnie się o tym przekonałam... Mimo wszystko chcę Ci powiedzieć jedno. Nie przejmuj się ich małą liczbą... Rób to co kochasz i niech Ci to sprawia przyjemność... Jeżeli ktoś to doceni osiągasz sukces, jeżeli nie masz satysfakcje z tego, że piszesz! Hah. Udzielanie rad jest wspaniałe, tylko problem jest z zastosowaniem ich we własnym życiu...
    Oj chyba pora kończyć, bo zamiast komentarza wyjdzie mi tu zaraz wywód na temat mojego życia i problemów z którymi się muszę zmagać... Tak więc... Życzę Ci dużo weny i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy! ;)
    PS. Byłabym baaardzo szczęśliwa gdybyś znalazła czas i zerknęła do mnie ;) http://one-moment-can-change-everything-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń