poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 14.

*Perspektywa Niall'a*
Nie wierzyłem... Nie wierzyłem w to, co widziałem na własne oczy. To nie mogło być prawdą. Widzieć  w objęciach innego mężczyzny, kiedy się całowali. To tak, jakby ktoś wbił ci nóż prosto w serce. Czułem, jak wszystko w środku mnie zaczyna się gotować, a każdy mięsień mojego ciała spiął się i nie mógł rozluźnić. Nie wiem, czemu tak zareagowałem. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. Cholernymi przyjaciółmi, którzy mieszkają pod jednym dachem i udają, że wszystko gra. A nic nie jest tak, jak powinno. To ja powinienem stać tam zamiast Luke'a. Ale wyjaśniliśmy sobie, że przyjaźń jest dla nas odpowiednią relacją. Z resztą, czemu ja się w ogóle dziwię. Sam przyszedłem dzisiaj z Lydią. Liczyłem, że przy niej zapomnę o Jenny. Niestety... Nigdy nie wierzyłem w to, co mówili ludzie, ale to chyba prawda. Pierwsza miłość nie umiera. A to Janie była moją pierwszą miłością. Mogę mieć wiele dziewczyn, ale to o Stinson będę pamiętał zawsze i wszędzie.

Nasze "gołąbeczki" w końcu się od siebie oderwały i oboje zadowoleni przyszli do nas. Luke wziął Jenny na kolana i objął ją w pasie. Tak, jak ja to kiedyś robiłem. Moje serce przyspieszyło swoje bicie.
-Wszystko w porządku? - spytała Lydia. Nawet ona widzi, że coś jest nie tak. Nie mówiłem jej o moim związku ze Stinson. Nie widziałem w tym sensu. Wolałem przemilczeć temat, niż wysłuchiwać jaki to bezmyślny jestem mieszkając ze swoją byłą. Bo tak zapewne by zareagowała.
-Tak, wszystko ok. - uśmiechnąłem się do niej najlepiej, jak potrafiłem w tej sytuacji.
-Więc wy dwoje... Jesteście parą? - usłyszałem jak Katy zadaje pytanie i postanowiłem trochę ich podsłuchać.
-Emmm... na to wygląda. - uśmiechnęła się szeroko Jenny przytulając się mocniej do swojego chłopaka. Hemmings pocałował ją w policzek. To okropne widzieć ich takich szczęśliwych. Jedna myśl nie dawała mi spokoju....
Czy ze mną też była taka szczęśliwa?

Po spędzeniu około dwóch godzin w pubie postanowiliśmy iść do klubu. Wszyscy świetnie się bawili, oprócz mnie oczywiście. Zatańczyłem kilka piosenek z moją dzisiejszą partnerką, bo nie chciałem, żeby ona tak, jak ja miała zepsuty wieczór... tydzień... miesiąc... życie. Widziałem, jak razem tańczyli, jak składali sobie pocałunki, jacy byli szczęśliwi. To bolało. Tak kurewsko bolało. A najgorsze było to, że nie umiałem sobie z tym poradzić. Mogłem wlewać w siebie alkohol, ale nawet on dzisiaj na mnie nie działał. Nie mogłem już znieść tego widoku i szybko wyszedłem na dwór. Na szczęście na ulicy było tylko kilka wstawionych osób, które nie zwróciły na mnie najmniejszej uwagi.
Oparłem dłonie o mur i zacząłem głęboko oddychać. Nawet to chłodne kwietniowe powietrze mi w niczym nie pomogło. Nie potrafiłem się uspokoić. W pewnej chwili usłyszałem, jak drzwi otwierają się i ktoś do mnie powoli podchodził.
-Stary, wszystko w porządku? - do moich uszu dobiegł głos Zayn'a. Jeszcze jego tu brakowało. Nie odpowiedziałem mu. Walnąłem pięścią w ścianę i oparłem się o nią plecami. - Chodzi o Jenny? - zapytał ponownie, a ja parsknąłem śmiechem.
-Myślisz, że chcę z tobą o tym gadać? Jesteś ostatnią osobą na tej pieprzonej ziemi, z którą mógłbym o niej rozmawiać. - powiedziałem wściekły.
-Ej, wyluzuj. Po prostu się martwię. - stanął obok mnie. Odwróciłem się do niego i złapałem go za jego koszulkę ciągnąc ją do góry.
-Ty? Ty się martwisz? - zaśmiałem mu się prosto w twarz. - Było się, kurwa, martwić, jak powiedziałeś Janie o tym pieprzonym zakładzie! To wszystko to twoja wina! Zjebałeś to wszystko, włączając do tego moje cholerne życie, które bez niej nie ma sensu. A teraz przez ciebie muszę patrzeć, jak obściskuje się z Luke'iem. Ale co cię to, kurwa, obchodzi. Dla ciebie najważniejsze jest cierpienie wszystkich dookoła. Gratulacje, dopiąłeś swego. Zniszczyłeś mnie do końca. - powiedziałem i puściłem go. W końcu po tych dwóch latach milczenia mogłem mu to wygarnąć. Nie potrafiłem dłużej trzymać tego w sobie. Wszedłem do środka klubu i oznajmiając reszcie, że źle się czuję wziąłem swoje rzeczy. Lydia stwierdziła, że wróci ze mną, więc oboje wyszliśmy. W drzwiach minąłem Malika, którego zmroziłem spojrzeniem i nic więcej nie mówiłem. Rudowłosa starała się mnie jakoś rozśmieszyć i pocieszyć. Szczerze mówiąc to trochę się jej udało. Naprawdę świetna z  niej dziewczyna, ale nie widzę jej ze mną jako pary. Jest dobrze tak, jak jest teraz. Spotykamy się, piszemy ze sobą, ale żadne z nas nie oczekuje niczego więcej. Czyste koleżeństwo.
Po odprowadzeniu jej do domu, przytuliłem ją i wróciłem do mojego mieszkania. Teoretycznie to mieszkanie Jenny, ale mieszkam tu od prawie dwóch miesięcy, więc traktuje je już jak swój własny dom. Już z zewnątrz widziałem, że Janie jeszcze nie wróciła. Nie dziwię się. W normalnej sytuacji też siedział bym do białego rana, zwłaszcza, że jutro jest sobota. Otworzyłem drzwi i oświetliłem sobie drogę do kuchni. Wyjąłem z lodówki sok pomarańczowy i wypiłem trochę. Poszedłem do sypialni po czystą bieliznę i po wzięciu orzeźwiającego prysznica, położyłem się na kanapie. Włączyłem telewizję i skakałem po programach szukając czegoś, co mnie zaciekawi. W końcu znalazłem dobry film i zacząłem go oglądać. Po jakiś 40 minutach usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili zza ściany wyłoniła się postać Janie. Była szeroko uśmiechnięta i trochę pijana. Nieźle się dzisiaj bawiła.
Zaczęła tańczyć w korytarzu, ale gdy na mnie spojrzała lekko spoważniała.
-Niall... - zaczęła i spojrzała na mnie spod oka uśmiechając się ciągle. Może i jestem zdenerwowany, ale jej mina sprawiła, że nie miałem wyjścia i musiałem się lekko zaśmiać.
-Hmm...?
-Leżysz na kanapie...
-No i? - zapytałem zdezorientowany.
-W samych bokserkach. - dokończyła śmiejąc się.
-Ohh, nie mów, że ci to przeszkadza. - przewróciłem oczami i wróciłem do oglądania filmu.
-Ciekawe co ty byś powiedział, gdybym ja paradowała po mieszkaniu w samych gaciach. - oburzyła się. Spojrzałem na nią zdziwiony, a potem szeroko się uśmiechnąłem.
-Tak szczerze mówiąc to...
-Nie! - krzyknęła i pokazała mi ręką, żebym nie kończył swojej wypowiedzi. - Naprawdę, nie chcę tego usłyszeć. Wy faceci i wasze brudne myśli. - zaśmiała się i weszła wgłąb mieszkania. Po chwili usłyszałem dźwięk wody, więc zapewne brała prysznic. Wróciła po około 20 minutach i usiadła na fotelu.
-Nial... - zagadała.
-Co jest?
-Słuchaj... Bo ta sytuacja jest trochę dziwna, a ja chce być z tobą uczciwa, bo jesteś moim przyjacielem. - zaczęła nieśmiało, a ja już się domyślałem, o czym chce rozmawiać.
-O co chodzi?
-O Luke'a i mnie. Nie masz nic przeciwko? - zadała to pytanie. I nadeszła ta chwila, w której nie wiedziałem, co powiedzieć. Wyznać prawdę, że ten widok po prostu złamał mi serce i nie mam ochoty widzieć ich razem, czy po prostu powiedzieć, że życzę im szczęścia i tyle. Żadna z opcji mi nie odpowiadała. Musiałem powiedzieć prawdę, ale taką, która nie zniszczyłaby naszej relacji.
-Posłuchaj... - zacząłem siadając na kanapie. - Też nie chcę, żeby między nami coś się zepsuło, bo po tych dwóch latach milczenia naprawdę cieszę się, że w końcu byliśmy w stanie się dogadać. I co do tematu Luke'a. Dla mnie najważniejsze jest twoje szczęście. Jeśli jesteś z nim szczęśliwa to nie mam nic przeciwko. Ale jeśli spróbuje cię skrzywdzić, to nie ręczę za siebie. - powiedziałem, a ona po prostu usiadła obok mnie i mnie przytuliła. Oddałem uścisk i siedzieliśmy tak chwilę.
-Dziękuję, Niall. Jesteś najlepszy.

***
Czternastka jest dla mnie wyjątkową liczbą i chciałam, żeby na blogu było wyjątkowo, dlatego perspektywa Niall'a. Hope you like it. :)

2 komentarze:

  1. No i tą perspektywą mnie dobiłaś o ile nie zabiłaś... (W dobrym sensie oczywiście..) Świadomość, że Niall ją tak bardzo kocha i boli go fakt, iż Jeny układa sobie życie z kimś innym to UGH!!! I znów jestem rozdarta... No bo jakby nie patrzeć to takie 75% mojego serca zajmuje Luke, ale w pozostałych 25% gdzieś tam jest Niall... Nie wiem co Ci mogę jeszcze napisać... Nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na dalszy ciąg wydarzeń gdyż nie mam pojęcia czego się mogę spodziewać... Przepraszam, że tak krótko i w ogóle bez sensu, ale dosłownie nie jestem w stanie się określić, a nie chcę Ci mieszać nic w Twoim genialnym planie więc... Wolę poczekać... W takim razie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo całusów!!! <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ale ten rozdział mnie złamał ok ._.

    OdpowiedzUsuń